niedziela, 23 września 2012

U-KISS WYBÓR PART I + WSTĘP


                                                Hej ;3
Tutaj Bandur ^ ^ Z okazji tego, że wczoraj przez 4 (nie, nie żartuję) godziny pracowałyśmy z Dooorsem napisanego przeze mnie fanfika, postanowiłyśmy go wreszcie wstawić. Tak więc podzielę go na dwie części bo na razie liczy sobie 6 stron a robienie z tego jednego partu byłoby dla czytelników mordercze. Więc zapraszam do czytania i komentowania.

OSTRZEŻENIA~!

* Pairing- Eli x Kevin x Kiseop ( to mój pierwszy fik z trójkątem więc proszę o wyrozumiałość TT^TT ).
* Opis sceny łóżkowej (pojawi się w późniejszym parcie).
* Mogą pojawić się wulgaryzmy, ale w minimalnej ilości.

Odnośniki:

* Kyoungjae i Jaesop czyli Eli i AJ.
* Kang Ji Seung- wymyślony przez nas menager U-kiss.

+ Historia jest w pełni wymyślona przez nas.




                                      U-KISS  Elvinseop   ”Wybór”

 Czułem się okropnie, zupełnie tak jakby w mojej głowie była karuzela pędząca niemalże z prędkością światła. Plecy bolały mnie bardziej niż po kilku godzinach spędzonych na plastikowym krześle podczas rozdawania autografów. Ponad to było mi zimno. Leniwie rozchyliłem powieki, by po chwili przeżyć prawdziwy szok -co prawda byłem w naszej sypialni ale po podłodze walały się ubrania, a ja leżałem pomiędzy Elim a Kiseopem zupełnie nagi, przykryty pościelą tylko do bioder. Czym prędzej chwyciłem jeden koniec kołdry i pociągnąłem go w swoim kierunku. Nadal nie wiedziałem co tutaj właściwie zaszło, a początkowe próby przypomnienia sobie czegokolwiek kończyły się fiaskiem. Obróciłem się na drugi bok i od razu ujrzałem pogrążoną w słodkim śnie twarz rapera. Spał sobie w najlepsze niczym aniołek chociaż coś w moim umyśle szeptało, że to on był głównym inicjatorem wczorajszego wieczoru. Zachichotałem cicho kiedy poczułem jak mięciutkie  kosmyki muskają moje ramię - najwidoczniej Lee zapragnął odrobiny ciepła.  Intensywnie skupiłem myśli jeszcze raz i kolejny, a gdy już miałem się poddać doznałem prawdziwego olśnienia. Gdybym tylko wiedział, że tak to się skończy…

  Retrospekcja w umyśle Kevina 

  Obudziłem się wcześniej niż zwykle, od razu spojrzałem na budzik stojący na mojej szafce nocnej- 05;07. Nie miałem ochoty podejmować działań w celu ponownego zaśnięcia. O szóstej i tak miał włączyć się głośny alarm obwieszczający wszem i wobec, że to już pora wstać, a nie dalej wylegiwać się w ciepłym łóżku. Postanowiłem wziąć prysznic. Powoli zwlekłem się z łóżka starając się nie obudzić śpiącego  obok Kiseopa, który był wrażliwy na nawet najdelikatniejszy dźwięk. Za to Eli był jego przeciwieństwem - miał bardzo mocny sen i mógłbym dać sobie rękę uciąć, że nawet  orkiestra symfoniczna nie będzie w stanie go zbudzić. Zawsze mieliśmy z nim największy problem, trzeba było się nieźle wysilić żeby postawić go na nogi. Po cichutku wyjąłem z szafy czyste ubrania i udałem się do łazienki.  Pobudka o tak wczesnej porze dawała mi pewną przewagę nad resztą zespołu, dzięki temu nie musiałem jak każdego ranka spieszyć się z poranną toaletą. Wszystko robiłem powoli i ospale. Wszedłem do kabiny i odkręciłem wodę która trysnęła gorącym strumieniem sprawiając mi cudowną przyjemność. Od razu poczułem się rozluźniony i jakiś spokojniejszy. Czekał nas naprawdę ciężki dzień. Po kilku minutach wyszedłem spod prysznica i dokładnie się wytarłem. Ubrałem się we wcześniej przygotowane ciuchy, uczesałem i wysuszyłem włosy.  Wyszedłem z łazienki, w całym domu było cicho i spokojnie.

05;35 Hmmm jeszcze jakieś dwadzieścia minut i powinni się obudzić.

Nie wiedząc co ze sobą zrobić poszedłem do kuchni i postanowiłem czekać na pierwszą osobę, która się w niej pojawi. Nie minęło zbyt wiele czasu gdy do pomieszczenia wszedł zasapany lider. Początkowo wcale mnie nie zauważał, podszedł do lodówki, wyjął z niej karton z sokiem i upił łyk. Obrócił się plecami do srebrnych drzwiczek urządzenia. Zobaczył mnie i mało co się nie zakrztusił. Był wyraźnie zaskoczony.  

 - Kevin, co ty do cholery robisz tu o tej porze?! –powiedział ze złością -Wystraszyłeś mnie!

- Bardzo przepraszam Hyung~- podałem mu ściereczkę żeby się wytarł, bo z wrażenia opluł się pomarańczowym nektarem - Obudziłem się i nie mogłem zasnąć więc ubrałem się i postanowiłem poczekać tutaj dopóki ktoś się nie zbudzi.

- Poczekać aż ktoś się zbudzi i go wystraszyć?- zapytał.

- Żartujesz Soohyun-hyung? Ja i straszenie? To raczej działka Kyoungjae i Jaesop~!

- No tak, wybacz Sunghyun. Po prostu dopiero co się obudziłem i nie miałem pojęcia, że Cię tu spotkam - powiedział zakłopotany.

Potem wspólnie zrobiliśmy śniadanie składające się z jajecznicy i naleśników. Przygotowaliśmy mnóstwo różnych dodatków w końcu to nie miał być zwykły dzień. Ja zabrałem się za ustawianie wszystkiego na stole podczas gdy brunet nadal stał przy kuchence gotując w najlepsze. W powietrzu zaczęły unosić się przyjemne zapachy. Postanowiłem poprzyglądać się liderowi - naprawdę dobrze mu szło. Pierwszy raz widziałem go „w akcji” głównie dlatego, że zawsze robił to zanim się obudziliśmy. Bardzo lubiłem jego kuchnię wszystko było aromatyczne i naprawdę smaczne. Zobaczyłem jak z uśmiechem stawia przede mną talerz z posiłkiem

 - Smacznego Kevin-ah~- po czym delikatnie zmierzwił mi włosy.

Podziękowałem grzecznie i zabrałem się za jedzenie. Amerykańskie naleśniki - takie jak najbardziej lubiłem. Polane syropem klonowym, przyozdobione owocami - prawdziwa uczta dla podniebienia.
Wybiła szósta.

 - Czas by nasze chłopaczki zaczęły wstawać - powiedział zadowolony Soohyun.

Nie dalej niż minutę później słyszeliśmy już tylko otwierające się drzwi, powolne kroki i ziewanie. Do stołu po kolei siadali AJ, Hoon, Kiseop i Dongho. Przywitali się z nami wciąż jeszcze będąc w półśnie.

 - A gdzie Eli?- zapytałem.

 - Próbowałem go obudzić, ale tylko coś mruknął pod nosem i obrócił się do mnie tyłkiem - odpowiedział Kiseop.

 -Siadaj Kev, bo zaraz nic dla ciebie nie zostanie- powiedział wesoło czarnowłosy.

 - Jadłem wcześniej- rzuciłem obdarzając Makane uśmiechem - pójdę go obudzić.

W naszej sypialni rolety były już podniesione, ale opatulony kołdrą blondyn nadal cicho pochrapywał. Wykorzystywałem różne sposoby budzenia go, ale od jakiegoś czasu jeden był naprawdę skuteczny. Usiadłem na brzegu łóżka i delikatnie pogłaskałem chłopaka po policzku. Zamruczał zadowolony.

 - Eli wstań głuptasie~.

Jego reakcja była natychmiastowa, złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Pełen ciepła uścisk i ten zaspany głos.

 - Jeszcze pięć minut - wyszeptał.

 - Nie, masz wstać teraz! - krzyknąłem.

Leniwie podniósł się do pół-siadu i popatrzył na mnie psimi oczyma. O nie, tym razem się nie nabiorę - obiecałem sobie. Wkrótce jednak przekonałem go aby opuścił łóżko.


                                                             ~
Mniej więcej o ósmej zwarci i gotowi stanęliśmy przed naszym apartamentowcem oczekując menagera, który miał po nas przyjechać. Zanim jednak się zjawił zdążyliśmy już nawiązać krótką pogawędkę. Niestety przerwał ją dźwięk pracującego silnika samochodowego i głos mężczyzny po trzydziestce. Kang Ji Seung był trochę jak matka. Zawsze chciał dla nas jak najlepiej, sprawdzał czy mamy pełną lodówkę i czy aby na pewno każdy ciepło się ubrał bo na dworze jest chłodno. Dużo wymagał, ale potrafił nas wspierać jak nikt inny. Zatrąbił dwa razy - wsiedliśmy się do vana. Zająłem miejsce między Elim a Kiseopem - moje ulubione. Tuż za nami Hoon opierał się o ramię AJ, natomiast Dongho zignorował otoczenie wkładając słuchawki. Lider zaś usiadł tuż obok kierowcy.  Ruszyliśmy. Chyba pierwszy raz tak naprawdę odczułem tremę. Zazwyczaj byłem niezwykle spokojny, ewentualnie pod wpływem stresu lekko drgały mi dłonie. Postanowiłem skupić uwagę na czymś innym - obserwowałem zmieniające się otoczenie. Na ulicy tłoczyli się ludzie, w końcu to był zwykły dzień pracy. Słońce wyłaniało się zza wieżowców, co jakiś czas jego promienie napotykające przeszkodę w postaci samochodowych szyb. W pełni oddałem się rozmyślaniom. To właśnie dzisiaj miał nastąpić przełom, coś niezwykłego. Po raz pierwszy od kiedy istnieje nasz zespół zostaliśmy zaproszeni na uroczystą galę, na której mieliśmy wystąpić. Nagroda M-Net Countdown, marzenie wielu zespołów. Byliśmy niezwykle zaskoczeni gdy dostaliśmy informację, że wyszliśmy z grupy i możemy się zaprezentować. Kiedy już zostawaliśmy nominowani zwykle odpadaliśmy na początku, ale teraz pełni wiary i nadziei we własne siły chcieliśmy dać jak najlepszy występ. Spojrzałem na chłopaka o wiśniowym kolorze włosów. Miał w ręku swój iPhone.

Uśmiechnął się -pewnie zrobił sobie kolejne zdjęcie i zaraz wrzuci je na Twittera - pomyślałem. 

Zatrzymaliśmy się przed oszklonym budynkiem o nowoczesnej fasadzie. Jego teren był otoczony białym, niewysokim murkiem. Zadbana zieleń dobrze wkomponowała się w miejskie tło. Powoli ruszyliśmy w stronę schodów, przy okazji rozglądając się za konkurencją. Widziałem kilka innych zespołów podążających w stronę wejścia. Przekroczyliśmy próg - magiczną granicę oddzielającą nas od codzienności. Już w holu bardzo miło nas przywitano. Urządzony z dbałością o detale sprawiał miłe wrażenie dla oka, szczególnie zwisające z sufitu lampki o fantazyjnych kształtach. Menager rozmawiał chwile z młoda, ładną kobietą po czym pokazał, że mamy iść za nim. Skierowaliśmy się ku windzie. Niestety okazała się być niezwykle ciasna więc musieliśmy „pojechać na raty”.  Znaleźliśmy się na piątym piętrze, po wyjściu z niej moim oczom ukazał się długi korytarz z mnóstwem drzwi po obu stronach. Do moich uszu dochodziły urywane dźwięki pierwszych piosenek - zapewne jakiś zespół trenuje swój układ. Z tego co udało mi się wyczytać mieliśmy konkurować między innymi z takim boy bandem jak Infinte, FT Island, Led Apple czy wschodzące gwiazdy- EXO, B.A.P i tak dalej. Postanowiłem jednak odsunąć od siebie myśli o porażce. Chłopcy rozglądali się za z karteczką z napisem U-KISS. Jak się potem okazało stałem dokładnie pod naszą garderobą. Najpierw czekały nas przygotowania wizualne, a potem próbny występ - wiadomo wszystko musi zostać dopięte na ostatni guzik. Pan Kang zostawił nas teraz pod opieką stylistów, fryzjerów i wizażystów którzy mieli zadbać o nasz nienaganny wygląd. Długo trwało nim cały sztab ludzi doprowadził nas do porządku - ale w końcu było nas siedmiu, więc pracy było sporo.
 Rozejrzałem się po pomieszczeniu: Soohyun i Eli grali na tablecie w Angry Birds, Hoon i Jaesop wykorzystali ostatnie wolne chwile na przepychanki z Makane.  W tym całym harmidrze z początku nie mogłem znaleźć Kiseopa. Dostrzegłem go po dłuższej chwili. Siedział w fotelu z nogami podciągniętymi pod siebie. Znosił stres inaczej niż reszta zespołu. Kiedy my w najlepsze się wygłupialiśmy on wpatrywał się w bliżej nieokreślony punkt albo tak jak teraz obracał w palcach bransoletkę, którą uprzednio zsunął sobie z nadgarstka. Znaczyła dla niego naprawdę bardzo wiele, bo dostał ją dwa lata temu od Xandra kiedy ten opuszczał zespół. Mówił, że przynosi szczęście i było w tym trochę prawy, ponieważ gdy ją wkładał przytrafiały się same miłe rzeczy.

Oby było tak i tym razem- pomyślałem.

Przyglądałem mu się przez dłuższy czas, w końcu nasze oczy się spotkały. Bez słowa podszedł do mnie, odruchowo go przytuliłem i pogłaskałem po włosach - to zawsze go uspokajało.

- Bardzo się denerwujesz? - zapytałem patrząc prosto w jego ciemne tęczówki.

- Nie, już mi lepiej. Dziękuję Kevin - odpowiedział i obdarzył mnie jednym z tych swoich pięknych uśmiechów.

Po chwili w drzwiach stanął Menager:

- Chłopcy~!- zawołał.

Teraz skupiliśmy się tylko na nim, zapewne chciał nas wesprzeć.

- Posłuchajcie, wierzę w was i na pewno dacie sobie radę wiec proszę tylko o jedno… - tu zrobił pauzę aby stworzyć odpowiednie napięcie - IDŹCIE TAM I POKAŻCIE, ŻE JESTEŚCIE NAJLEPSI~!

Po jego radosnym dopingu stanęliśmy w kręgu, wkładając wszystkie ręce do środka.

- U-KISS NOONA~!- krzyknęliśmy.

Tym razem postanowiliśmy skorzystać ze schodów, bo studio znajdowało się tylko dwa piętra niżej. Wręcz zbiegliśmy na dół, czemu towarzyszyły śmiechy i liczne krzyki.  Soohyun pchnął wielkie czarne drzwi i weszliśmy do środka. Z zaciekawieniem przyglądałem się wszystkiemu dookoła. Starałem się zapamiętać każdy, choćby najmniejszy szczegół, bo nie wiedziałem czy jeszcze kiedykolwiek uda nam się tu znaleźć. Z mocno oświetlonej sceny schodzili członkowie B1A4 - oglądem ostatnio ich teledysk w telewizji i nawet czytałem o nich trochę w Internecie. Bez problemu ich rozpoznałem: Baro, Sandeul, Jinyoung, Gongchan i CNU. W tle usłyszałem nasza piosenkę – zapewne sprawdzają czy wszystko działa.  Weszliśmy na podest i ustawiliśmy się w tylko nam znanej sekwencji. Menager dał znak, że jesteśmy gotowi. Oświetlenie zmieniło kolor z żółto-białego na mocno różowy. 3, 2, 1~ START. Wszystko poszło wspaniale. Powtarzaliśmy układ trzy razy- dla pewności, że jest  tak jak być powinno.  Do prawdziwego występu pozostało jeszcze sporo czasu, wiec postanowiliśmy spędzić go w garderobie. Usiedliśmy blisko siebie aby przejrzeć listę występów- dwie kategorie debiut i comeback. Konkurencja była naprawdę mocna jednak byliśmy pełni optymizmu. Nasz utwór był wiele razy dopracowywany. Spędziliśmy długie godziny w studio nagraniowym i na sali tanecznej. To nie mogło pójść na marne, nie tym razem. Wstępowaliśmy jako trzeci zaraz po Miss A i MBLAQ . Moment prawdy był coraz bliżej, popatrzyliśmy na siebie.

- Damy radę - powiedział Soohyun - zobaczycie wszystko będzie dobrze.

W końcu nadeszła, ta wiekopomna dla nas chwila. Spojrzeliśmy na widownie - jak wielkie spotkało nas zdziwienie, gdy w tłumie tych wszystkich fanklubów ujrzeliśmy kilka rzędów po brzegi zapełnionych przez KISS ME .

~Dzisiaj musi się udać - powiedziałem w myślach.

Byliśmy w swoim żywiole, opanowani i pewni siebie. Po naprawdę udanym pokazie naszych umiejętności, poszliśmy trochę odpocząć. Czas uciekał jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Po raz kolejny tego dnia staliśmy na wysokiej scenie - tym razem w towarzystwie innych zespołów. Odczytano wszystkie nominacje w naszej kategorii. Nagroda dla debiutanta została przyznana piętnaście minut wcześniej, zapewne dla ostudzenia emocji zarządzono przerwę. Maksymalnie skupiłem się na głosie prowadzącego.

 Złapaliśmy się za ręce.

- Boże, spraw aby się udało. Proszę~!

 - …a nagrodę w kategorii najlepszy debiut roku …- głupia pauza dla podtrzymania dramatyzmu - Otrzymuje… - w tym momencie żołądek zawiązał mi się w supeł. 

                                                           ~CDN~