poniedziałek, 25 marca 2013

When you go...

Tutaj Bandur. Naprawdę dawno mnie tutaj nie było. Cóż wena nie drużba szczególnie ta moja. Dzisiaj oddaje w wasze ręce angsta. Teraz kiedy dowiedziałam się, że Yesung na 100% idzie do wojska zrobiło mi się bardzo smutno. Żeby jednak te wszystkie uczucia we mnie nie tkwiły przelałam je do tego fanfika. Mam nadzieję, że się spodoba. Życzę wam miłej lektury ;3


Tytuł: 'When you go'
Parring: Yesung x Ryeowook
Rodzaj: Angst
Ostrzeżenia: brak
Pisane z perspektywy Ryeowook'a 

        Każdy z nas starał się o tym nie myśleć. Przecież wciąż jeszcze mamy czas, więc nie ma co się przejmować. Tyle lat jesteśmy wszyscy razem, ale w końcu stało się nieuniknione. Najpierw Kangin, potem Heechul. Ostatnio Leeteuk a teraz ty. Wiedziałeś, że prędzej czy później znajdziesz je w skrzynce. Teraz tam leżało - twoje wezwanie. Wyjąłeś je razem z innymi listami. Kiedy spostrzegłeś, że masz je w dłoni zamarłeś, a serce stanęło ci w gardle. Przecież to oznacza dla ciebie rozstanie, smutek i ból. Nie tylko dla ciebie, dla nas wszystkich. Wszedłeś na górę ze smutną miną i już wiedziałem co się stało. Popatrzyłem ci w oczy, w których tliły się łzy. Podszedłem by cię objąć. Poczułem jak zaciskasz na mnie swoje ramiona, jak wtulasz twarz w moje ramię. Zacząłeś płakać, a ja wplotłem palce w twoje włosy. Staliśmy tak dłużą chwilę póki nie oderwałeś się ode mnie. Zdjąłeś buty i płaszcz. Wszedłeś w głąb mieszkania i zacząłeś sie po nim rozglądać jakby to miał być ostatni raz gdy je widzisz. Poszliśmy do twojego pokoju. Był wieczór, a my siedzieliśmy na łóżku patrząc na siebie. Nie mówiliśmy nic bo i nie było trzeba. Najbardziej na świecie nie chciałem, żebyś odszedł. Moja tęsknota będzie większa niż tysiąca twoich fanek. W każdą nieprzespaną noc będę myślał o tobie. O tym jak się czujesz i jak ci tam jest. Postaram się opiekować twoimi zwierzętami, tak jak ty to robiłeś, bo one też będą tęsknić. Złapałeś mnie za rękę i niemo zadałeś mi pytanie - Będziesz czekał, prawda? Skinąłem głową na tak. Długo jeszcze tak tkwiliśmy pogrążeni w zamyśleniu, aż w końcu zasnąłeś z głową na mojej piersi. Ja też poczułem senność. Okryłem nas kocem. 
       Czas mijał coraz szybciej, każda minuta przybliżała cię do wyjazdu. Każda sekunda razem była jak kropla wody na pustyni - znikała tak szybko jak sie pojawiała. Spędzaliśmy wszyscy razem dni, które jeszcze ci zostały. Wypełnialiśmy je radością, bo przecież źle jest pogrążać się w smutku. Nasze noce stały się inne - staliśmy się bardziej zachłanni i łakomi. Wykorzystywaliśmy je jak najbardziej tylko sie dało. Przez dwa lata nie będę miał cię przy sobie, nie poczuję ciepła twojego ciała ani smaku twoich ust. Na pewno dostaniesz kilka przepustek i tylko wtedy zdołamy nacieszyć sie sobą przez te parę chwil. Czuje, że moje serce ogarnia smutek...
       Zaczął się maj. Dni stały sie bardziej słoneczne i cieplejsze. Przyroda w cudowny sposób ożyła, budząc się w pełni na nowo. Nie potrafiłem jednak czerpać z tego przyjemności. Może dlatego, że myślałem zbyt wiele i tym samym nie potrafiłem zwracać na to wszystko uwagi. Teraz patrzyłem jak pakujesz swoje rzeczy, jak porządkujesz pokój. Próbowałeś się uśmiechać, robić dobrą minę do złej gry. Mnie nie potrafiłeś oszukać. To przecież już jutro...
Ostatnia wspólna noc trwała długo, ale ja chciałem, żeby nigdy się nie skończyła. Nigdy jeszcze tak mnie nie całowałeś, w taki sposób nie pieściłeś. Twój dotyk przenikał mnie aż do kości, zapach wypełniał nozdrza. Myśli krążyły wyłącznie wokół ciebie, nic innego się nie liczyło. Nadeszła końcowa przyjemność, która rozlała się po moim ciele niczym rozgrzany wosk. Przytuliłeś mnie mocno i szeptałeś zapewniając o tym jak bardzo mnie kochasz. Rozpłakałem się jak małe dziecko, chociaż wiedziałem, że tym tylko przysporzę ci bólu. Kilka pełnych rozkoszy pocałunków. Ja też wyznałem swoje uczucia, chcąc dodać twojemu sercu nieco otuchy. Podziękowałeś mi, a ja tobie. Chwile potem nadszedł sen, który wcale nie zwiastował lepszego jutra.
       Wszyscy wstaliśmy wcześnie, żeby jeszcze trochę z tobą pobyć. Zjedliśmy wspólne śniadanie. Od jutra twoje krzesło będzie puste. Rozmawialiśmy śmiejąc się. Pocieszaliśmy cię mówiąc, że to szybko zleci i ani się obejrzysz, a znowu będziesz tutaj siedział i z nami jadł. Uśmiechnąłeś się lekko. Podziękowałeś każdemu za to co od początku istnienia zespołu dla ciebie zrobił. Obiecałeś wrócić cały i zdrowy. Poszedłeś jeszcze tylko po torbę. Przy okazji pożegnałeś się ze swoimi zwierzątkami. Wszyliśmy. Podróż vanem minęła szybko. Jechaliśmy razem z tobą na pożegnanie z fanami. Powiedziałeś to co leżało ci na sercu. Widok wszystkich tych osób sprawił, że nie mogłeś powstrzymać łez. Płakałeś, a oni razem z tobą. Wyglądałeś inaczej bo twoje włosy były bardzo krótkie, ale wciąż byłeś tym samym mężczyzną. Zasalutowałeś na pożegnanie. Nas wszystkich objąłeś. Powiedziałeś mi jeszcze raz, że mnie kochasz i pocałowałeś w policzek. Pięknie się uśmiechałeś mimo łez płynących po twoich policzkach. Wsiadłeś do samochodu, który miał odwieść cię na miejsce twojej służby. Uchyliłeś szybę i wszystkim nam pomachałeś.

~Kocham was! Kocham was wszystkich! Obiecuję być silnym!
Widziałem, że spojrzałeś na mnie po raz ostatni zanim samochód zniknął za zakrętem.
~
SMS od: Wookie <3
Kocham Cię Yesung,
Będę cholernie tęsknił
i każdego dnia czekał.
 Jestem tylko twój.
            Ryeowook


~

Bandur ;3