poniedziałek, 16 marca 2015

Baby, don't cry. I will hold you tight

Ayy~ Widzieliśmy się 6 dni temu, więc można powiedzieć, że ustanowiłam rekord na własnym blogu, heh. Zdarza się, że piszę ot tak, po prostu jakiś pomysł zawita w mojej głowie i staram się przelać go od razu na komputerowy papier. Przyznam jednak, że najlepsze są te zupełnie spontaniczne na zasadzie "Zobaczyłam zdjęcie i mam magiczną, fanfikową wizję". Ten fik też jest trochę inny od pozostałych, nie skupia się tak bardzo na jednej postaci i jej odczuciach. Już na Koran Dreams przy okazji notki o White Day, wspomniałam jak jestem dumna z SHINee, ich sukcesu oraz bycia częścią fanklubu. Dash na moim tumblru był po prostu zalany zdjęciami czy fragmentami występów z Tokyo Dome. Okropnie mnie potem nosiło, nie wiedziałam co mam ze sobą robić. Ficzek ma charakter w pewnym stopniu osobisty bo zawiera moje uczucia, jednak myślę, że spokojnie się w nim odnajdziecie. Życzę miłego czytania ^^

 

To nie był zwyczajny marcowy wieczór, chociaż żadne znaki na niebie na to nie wskazywały. Arena TokyoDome na cztery godziny zalśniła tysiącem turkusowych światełek tworzących gigantyczny ocean. Radosne pokrzykiwania fanek wypełniały cały obiekt od miejsc przy scenie aż po samo zwieńczenie dachu. Każda chwila spędzona na koncercie była równie magiczna dla widzów jak i dla artystów. To było miejsce, o którym marzyli od dnia swojego debiutu. Każdy rok ciężkiej pracy przybliżał ich do realizacji pragnień. Teraz naprawdę tam stali, na środku ogromnej sceny w samym jej centrum otoczeni tymi, którym przynoszą radość. Wśród tych wszystkich ludzi byli też członkowie ich rodzin. Nawet dyrektor wytwórni przyszedł zobaczyć swoich artystów w ten wyjątkowy dzień.
Łzy szczęścia i wzruszenia towarzyszyły im przy każdym występie nie ważne gdzie się odbywał. Teraz uczucia przybrał jeszcze bardziej na sile, dlatego tak trudno było im panować nad emocjami. Jonghyun, choć obiecał, że nie zapłacze, nie mógł wytrzymać i podczas pierwszego koncertu jednak się rozpłakał, a z nim reszta. Każdy ze Lśniącej piątki przeżywał ten czas na swój sposób. W śpiew, taniec czy rozmowę z fanami wkładali całe swoje serce i duszę. Teraz czuli się wyróżnieni w najpiękniejszy z możliwych sposobów. Wiedzieli, że nigdy nie zapomną tego dnia, powiedzieli nawet fanom, że nie mogą zapomnieć tych wyjątkowych chwil.
Zaczął się encore, zespół spoglądał na zapełnioną po brzegi widownie, której entuzjazm nie przygasł nawet na moment. W pewnej chwili na wysokości drugiego i trzeciego rzędu pojawił się ogromny, ułożony z kartek napis „WE LOVE SHINEE”. Cała piątka zamarła na ten widok nie wiedząc, co powinni zrobić. Key poczuł jak łzy napływają mu do oczu psując wyrazistość obrazu. Pozostali początkowo śmiali się z reakcji chłopaka, ale ucichli, kiedy Jonghyun podszedł do przyjaciela i czule go przytulił. Jedną dłoń ułożył na jego ramieniu, drugą po prostu trzymał na wysokości jego pleców. Kibum oparł się brodą o bark blondyna spoglądając raz jeszcze na napis.  Wskazał palcem to, na co patrzył, po czym odczucia wzięły nad nim górę. Wtulił się w starszego tak, jakby to była ostatnia rzecz, jaką miał zrobić w życiu. Mocno zaciskając powieki starał się dać upust wszystkiemu, co w nim tkwiło. Czuł przyjemne ciepło Jjonga, jego zapach i silny uścisk. Do uszu rapera dobiegł cichy szloch.
On płacze razem ze mną…
Serce chłopaka zaczęło bić szybciej niż normalnie powinno. Nie potrafił się poruszyć, choćby ruch najmniejszym palcem u dłoni wydawał mu się niemożliwy. Wokalista zaczął głaskać go po plecach, aby go uspokoić i pokazać, że jest przy nim właśnie teraz, gdy najbardziej go potrzebuje.
Key miał teraz przed oczami każdą ich wspólnie spędzoną chwilę, najkrótszy moment, w którym okazywali sobie uczucia. Pocałunek, czułość czy prosty dotyk. Nie ważne ile razy dawali sobie przerwę, ile razy do siebie wracali. Jonghyun był przy nim ZAWSZE, ofiarując mu miłość i swoje oddanie. Kilka minut później Kibummie uśmiechnął się przez łzy wodząc dłońmi po plecach ukochanego. Wkrótce pojawił się przy nich Choi tuląc obu~
Tuż przed zakończeniem koncertu Onew, Jonghyun, Key, Minho i Taemin stworzyli koło, żeby móc uścisnąć się całą piątką. Nachylili się do przodu tworząc zamkniętą przestrzeń, której nikt nie był w stanie przekroczyć. Nie musieli wypowiadać żadnych słów, wystarczyły pogodne uśmiechy każdego z nich. Byli tak szczęśliwi jak chyba nigdy dotąd…
Garderoba robiła się coraz bardziej pusta, a wkrótce zostało w niej tylko kilka osób. Chłopak o czerwonych włosach czekał aż będzie mógł zostać tylko z nim. Obiekt jego myśli wrzucał ostatnie rzeczy do torby. Był nieco zaskoczony widząc, że są tu wyłącznie we dwoje. Zbliżył się do młodszego wyciągając do niego ramiona. Ponownie tego dnia przytulili się do siebie.
- Dziękuję Jonghyun-ah – powiedział cicho raper.
- Nie dziękuje się za miłość Kibummie
Delikatny pocałunek połączył ich usta na kilkanaście sekund, a potem znów utonęli w swoich objęciach.
~*~
- Są uroczy – wyszeptał Jinki.
- Tak, to prawda – odparł Minho – Jak się czujesz Taemin? – zapytał spoglądając na trzymającego jego dłoń makane.
- Myślę, że nigdy nie czułem się lepiej – odpowiedział przy okazji całując policzek bruneta.
- A ty, hyung?
Lider spojrzał na swoich przyjaciół mając w oczach wesołe iskierki.
- Patrzenie na wasze szczęście zawsze będzie mnie cieszyć

 ~*~

Może i jest bardo krótki, ale za to ma w sobie wszystko co chciałam w nim umieścić ;)

Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z nowego opowiadania.
Podzielcie się proszę odczuciami w komentarzach <3 

Bandur ;3

wtorek, 10 marca 2015

Desperate whisper

Moje małe Jelonki~ W lutym nie zastaliście mnie na blogu ani razu. Po pierwsze to był dość krótki miesiąc, więc nawet nie miałam czasu, żeby usiąść i na spokojnie pomyśleć co dla Was przygotować. Dodatkowo kończyły mi się wtedy ferie, w szkole ciągle czegoś chcieli, a nawet złapałam jakiegoś wirusa i przed trzy dni leżałam w łóżku. Najpopularniejszy fanfik na tym blogu niestety nie zagościł tu miejsca od grudnia. Do przeprosin przyłącza się też moja beta - Dooors, która wyraża swój żal i skruchę, gdyż nie udało jej się stworzyć rozpiski w rezultacie czego nie miałam jak stworzyć tekstu, który ona potem mogła by poprawić. Przy tej okazji mam do was jedną prośbę - jeżeli chcecie się pożalić, że macie niedobór Kaisoo, że już nie możecie się doczekać, nie wiem zwijacie się z tam z ciekawości i umieracie z wewnętrznego bólu...to proszę piszcie to pod ostatnio dodanym rozdziałem, w zakładce "SPAM" albo na Asku Korean Dreams (*KLIK*). Każde z tych miejsc jest dla Was, więc ładnie proszę - korzystajcie z nich. Często widząc nowy komentarz do moderacji ciesze się, że ktoś naskrobał parę słów o nowych one-shocie, a tu BAM coś związanego z "Sorry, I'm a Bad Boy". Potem sama już nie wiem czy inne fanfiki was interesują czy nie. Generalnie w "poczekalni" jest jakieś 5 fanfików, "na strychu" kolejny stos - problem w tym, że szybciej do głowy przychodzi pomysł niż pojawia się w formie znaków w Wrodzie. Okej, pożaliłam się już trochę (w końcu każdym czasem musi) a teraz pora na "danie główne". Fik ten powstał głównie dzięki Andzie, która wysłała mi zdjęcie Jaejoonga i Yoochuna, a moja wyobraźnia trochę popracowała. Może nie jest to całkowicie kompletny fanfik, tylko taka zminimalizowana wersja czy "cut scenki", jednak czasem trzeba spróbować czegoś nowego. Jestem dobrej myśli,że się wam spodoba. Miłego czytania~

~*~

Tytuł: Desperate whisper
Paring: JaeChun (JYJ)

~*~


Alkohol, który niedawno wypili zaczął dawać o sobie znać. Obaj byli bardziej zrelaksowani niż zazwyczaj i nie przeszkadzało im towarzystwo innych osób. Yoochun lekko szturchnął przyjaciela, po czym obaj wstali opierając się o szybę oddzielającą część sali, w której byli. Pucułowaty mężczyzna mocno objął go w pasie i przysunął do siebie tak, żeby byli jak najbliżej. Ciepłymi wargami musnął policzek Jaejoonga rozkoszując się delikatną fakturą jego skóry. Kiedy usta miał już przy jego uchu wyszeptał głębokim, zniżonym głosem: Jae, zrób mi tę przyjemność...Chcę zakończyć ten wieczór z tobą w moich ramionach. Starszy uśmiechnął się przeczuwając już, do czego między nimi dojdzie. - Jak sobie życzysz Chunnie~

~*~

-FUCK FUCK! CHUNNIE SZYBCIEJ! WIĘCEJ! A-AAAH~ Jaejoong nie mógł opanować swoich jęków i westchnień. Już dawno nie był "tym na dole", z czasem zapomniał nawet, jaką może to dawać przyjemność. Yoochun nawet przez chwilę nie pomyślał o swoim ukochanym, którego teraz miał w głębokim poważaniu. W tym momencie pragnął napawać swoje oczy wijącym się z rozkoszy Jaejoongiem. Pochylił się, żeby złożyć na jego ustach kolejny tego wieczoru pocałunek, który smakował jak whiskey. Brunet objął go za szyję przyciągając ku sobie.
 - Koteczkowi też tak robisz? - Zapytał. Park poczuł ukłucie w sercu, dlaczego Jae musiał wspomnieć o nim akurat teraz?
Chcąc zamazać bolesne uczucie wpił się w wargi kochanka skutecznie go uciszając
-Nie waż się o nim mówić... I nie próbuj nazywać mnie "Misiem" - wychrypiał raper.
 Szybkim ruchem obrócił szczupłego chłopaka na brzuch, a chwilę potem agresywnie szarpnął go za biodra. *Pożałuje, że wspomniał o tej puszczalskiej dziwce* - powiedział w myślach
 -Ch-chunie... - jęknął starszy. Yoochun zamiast słów dał mu w odpowiedzi bardzo mocne pchnięcie i uderzył go w pośladek. - Mmm...dobrze wiesz, co lubię...

~*~

Skończyli uprawiać seks już dobre pół godziny temu, ale nadal nie mogli dojść do siebie. Wszystko było tak intensywne i nowe, że nie byli w stanie doprowadzić się do porządku. Jaejoong uśmiechał się sam do siebie, był bardzo zadowolony z dzisiejszej nocy. Brakowało mu dzielenia z kimś łóżka a poza tym uwielbiał wykorzystywać okazje, które często "przychodziły" do niego same. Yoochun pomimo tego, że tak pragnął zbliżenia teraz był po prostu...smutny. Położył się na boku tym samym odwracając do JJa tyłem. Serce niespokojnie biło w piersi, czuł, że zdradził Junsu chodź od pewnego czasu byli ze sobą skłóceni. Park nie potrafił dłużej kryć w sobie emocji. Wtulając twarz w poduszkę poczuł jak po policzkach płyną mu łzy. Kim spostrzegł, że coś jest nie tak, dlatego przysunął się do przyjaciela i zaczął głaskać go po włosach
. -Chunnie? Chunnie czy ty płaczesz? Cisza. Jae był bardzo niecierpliwy, więc złapał młodszego za ramiona i obrócił, żeby zobaczyć jego twarz
. -Co jest? Chyba mi nie powiesz, że jestem taki kiepski w łóżku? - zażartował. Znowu nic. -No co jeeeeest? Powiedz~ szepnął dotykając jego twarzy.
-...Bardzo za nim tęsknię - zapłakał - tęsknię za Junsu...Chciałbym, żeby do mnie wrócił... - mówił dalej co jakiś czas przerywając bo zanosił się łzami.
*Czego to procenty z ludzi nie wyciągną* - pomyślał JJ
 -Chodź - zachęcił go wyciągając do niego ramiona - przytulę cię i coś razem wymyślimy, może być? - Yoochun bez słowa wtulił się w jego chude ciało, próbując się chodź trochę uspokoić. Jae starał się robić wszystko, żeby młodszy przyjaciel zasnął co udało się po pewnym czasie. Kiedy już Park zawędrował do sennej krainy, brunet wygrzebał telefon z kieszeni spodni, żeby móc napisać sms'a. Odblokował ekran i wybrał panel z wiadomościami.

*Do: Junsu : Chunnie się poryczał. Musisz natychmiast przyjechać. Gówno mnie obchodzi, że jest środek nocy masz być i chuj. Całuski, JJ.*

 Zakładając ubrania poczuł w sercu ciepło. Musiał pogodzić ze sobą tą dwójkę nie ważne jak, po prostu musiał i koniec. Kiedy już ogarnął się tak, żeby wyglądać w miarę porządnie poczuł, że jego telefon wibruje. Junsu odpisał...

*Od: Junsu : Poczekaj 15 min*

 Jak powiedział tak zrobił. W normalnej sytuacji Xia zignorował być wiadomość JJ'a ewentualnie odpisałby coś w stylu "Tak, ja też cię kocham <3", ale tym razem chodziło o Yoochuna. Chłopak o turkusowych włosach nie mógł sobie darować, że to wszystko tak się potoczyło. Jadąc do domu ukochanego wielokrotnie przekroczył ograniczenia prędkości i wyprzedzał w niedozwolonych miejscach. Zupełnie kłóciło się to z jego naturą, ale musiał jak najszybciej zobaczyć się z Yoochunem. Zaparkował, pobiegł do windy i po zdającym się trwać wieczność czasie, znalazł się na odpowiednim piętrze. Wyjął z kieszeni klucze, które dostał od właściciela, żeby w razie gdy jeden zapomni drugi miał je przy sobie. Wpadł do środka jak burza a kroki natychmiast skierował ku sypialni. Autor sms'a siedział wygodnie w fotelu pod oknem.
 - Czekałem na ciebie Junsu - powiedział na przywitanie. Kim, jednak zupełnie go zignorował. Przysiadł na krańcu łóżka a jego dłoń wręcz machinalnie powędrowała we włosy ukochanego.
 - Misiu mój... Przepraszam... - w oczach Xia zebrały się łzy - Misiaczku....  
 - To na mnie już czas - powiedział pół-szeptem JJ - Bawicie się dobrze~
 -P-poczekaj! A co jeżeli on nie będzie chciał mojej obecności?... Może lepiej zostań?
- Załatwcie to sami, jak za mną zatęsknicie wiecie gdzie dzwonić.

~*~

Raper gwałtownie podciągnął się do siadu i patrzył na mężczyznę przed sobą. Xia wiedział, że właśnie teraz ma swoja chwilę, żeby pokazać mu co czuje.

-Yoochun-ah... - powiedział cicho.

Ciepłe dłonie kochanka natychmiast złapały go za policzki przyciągając tym samym do siebie. Namiętny, przepełniony tęsknotą i słodyczą pocałunek połączył ich wargi.

- Nie zostawiaj mnie. Już nigdy więcej tego nie rób Junsu...

Chwilę później pokój wypełniały tylko dźwięki ich wspólnej miłości.

~*~

Komentarz?
Mile widziany ;) 

Napiszcie jakie macie odczucia i oczywiście, czy się podobało~


Do zobaczenia,
Bandur ;3