wtorek, 23 sierpnia 2016

Stain

Cześć~
Jak mijają wam wakacje? Mam nadzieję, że możecie w pełni z nich korzystać i cieszyć się wolnym czasem. Dzisiaj mam dla was coś z gatunku, który tylko czytuję, a pisanie takich fików sprawia mi nieco trudności. Warto jednak próbować nowych rzeczy, prawda? Nie wiem nam podobał się ostatni fanfik bo był pod nim tylko jeden komentarz, ale sądząc po statystykach chyba nie najgorzej... Swoją dzisiejsza pracę wstawiam z dedykacją dla MaskedKingga, ponieważ jest to jej request. Ciesze się, że mogłam napisać coś o co zostałam poproszona. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Tymczasem zapraszam do czytania~



Tytuł: Stain
Zespół: Monsta X
Paring: WonHyuk (Wonho x Minhyuk)
Rodzaj: +18 [M], Smut, Yaoi, BL, Oneshot

~*~
Deszczowa i smutna pogoda nie należała do tej, którą za najlepszą uważają ludzie. Większość najchętniej zostałaby wtedy w domu nie chcąc wystawić choćby nosa za próg mieszkania. Fani są jednak wyjątkowo upartą grupą społeczną, której nie zatrzyma absolutnie nic – w tym nieciekawe warunki atmosferyczne. Czego jednak się nie robi, aby spotkać ukochanego idola i dostać jego podpis na świeżo kupionym albumie? Wielu nie mogło oprzeć się tak wyjątkowej szansie oraz chwili kontaktu z obiektem swojego uwielbienia, dlatego też tłumnie przybywali na organizowane przez wytwórnie fansigny. Stali najpierw na dworze, a potem w pomieszczeniach w długich kolejkach, aby w końcu urealnić swoje marzenie. Siódemka siedzących przy długim stole młodych mężczyzn także cieszyła się na to wyjątkowe spotkanie. W końcu mogli, chociaż przez chwilę ujrzeć i posłuchać tych, dzięki którym w ogóle istnieją na rynku. Chętnie, zatem składali podpisy na każdej podanej im płycie, zamieniali z każdym, choć kilka słów i przyjmowali ofiarowane im prezenty. Wygłupiali się też między sobą czyniąc sesję podpisywania jeszcze bardziej atrakcyjną dla wszystkich, którzy zdecydowali się dziś przyjść. Sami świetnie się przy tym bawili nie zważając na ból w dłoni od trzymania markerka czy też zmęczenie. Mile spędzony czas niestety dość szybko się kończył, więc po kilku godzinach, gdy ograniczona ilością wejść kolejka dobiegała końca, można było wreszcie pomyśleć o odrobienie odpoczynku. Wonho dziś jednak wybitnie nie mógł uspokoić swoich dzikich myśli. Za każdym razem, gdy tylko jego oczy napotykały na swojej drodze przystojną postać Minhyuka w jego głowie natychmiast tworzyły się zbereźne scenariusze. Od dawna już był owładnięty pragnieniem zrobienia czegoś niemoralnego ze swoich przyjacielem, a tym razem wyjątkowo się to nasiliło. Jak jednak można było oprzeć się komuś zarazem tak uroczemu jak i pociągającemu? Chłopak nie znał odpowiedzi na to pytanie, więc postanowił działać. Liczył, że wreszcie się uda a jego fantazje przestaną być wytworem wyobraźni i powodem brania niego zbyt długich prysznicy. Kiedy staff powoli sprzątał cały bałagan i wynosił do samochodu kartony z tym, co dostali członkowie zespołu, a wszyscy byli już przebrani, blondyn uznał, że to najlepszy moment, aby zaczepić białowłosego. Wychodząc zabrał jeden z przygotowanych dla nich parasoli. Poczekał chwilę, aż Min wreszcie się pozbiera, a gdy zbliżył się wystarczającego posłał mu jeden ze swoich zabójczych uśmiechów, który każda fanka przypłacała zawałem. Ten odwzajemnił jego gest i powiedział:
-Widzę, że spotkanie z Monbabes naprawdę cię ucieszyło!
-Oczywiście, przecież to właśnie dla nich to robimy, prawda? – Zapytał nie przestając się w niego wpatrywać. Już teraz mógł stwierdzić, że w spodniach robiło mu się za ciasno – Idziesz ze mną? Wziąłem parasol i czekałem na kogoś, kto się pod nim ze mną skryje.
-W takim razie dobrze trafiłeś, bo ja nie mam pary – chłopak od razu zgodził się z nim pójść, lepiej być nie mogło.
Wyszli na zewnątrz schowani pod swoją ochroną od deszczu, którą niósł Wonho. Trzymali się blisko siebie, żeby żadna kropla nie zetknęła się z ich ciałami. Nagle jednak, zatrzymali się, a Minhyuk stanął za blondynem łapiąc go za nadgarstki. Gdyby nie to za chwilę byłby mokry, bo przejeżdżający przed nimi samochód wjechał w kałużę.
-Dziękuję – powiedział szczerze, kiedy przyjaciel wrócił na swoje miejsce po jego prawej stronie.
-Nie ma, za co, po prostu nie chciałem by cię ochlapał.
Resztę drogi do vana przeszli już spokojnie, ale serce wokalisty zachowywało się wręcz przeciwnie. Kontakt z drugim członkiem zespołu wcale go nie ukoił. Rozbudził za to kolejne pomysły, które mógłby wdrożyć w swój sekretny plan. W końcu wsiedli do środka i zajęli miejsca obok siebie. Wiedząc, że pozostali przez całą drogę do restauracji będą zajęci drzemaniem, słuchaniem muzyki, albo wyglądaniem za okno, postanowił trochę podręczyć Mina. Gdy ruszyli, a jego przewidywania się spełniły, niby to przypadkiem położył dłoń na kolanie białowłosego. Ścisnął je nieco widząc obojętną reakcję na swój ruch. Przesunął ją wyżej wzdłuż uda dając młodszemu dość sugestywny znak. Po chwili napotkał niepewny wzrok, który wydawał się pytać, o co właściwie chodzi. Pozwalając sobie na więcej dotknął jego krocza. Na policzkach Minhyuka natychmiast pojawił się rumieniec. Nie spodziewał się takiego ruchu ze strony kolegi, a tym bardziej nie teraz, kiedy pozostała reszta mogła ich zobaczyć. Wonho za to tylko przebiegle się uśmiechnął i przygryzł wargę. Resztę drogi trzymali się za dłonie – głównie, dlatego, żeby blondyn za bardzo się nie rozszalał.
Po przyjeździe na miejsce głodna grupka wręcz wyskoczyła z auta idąc do restauracji jak najszybszym krokiem. Przekraczając drzwi od razu dało się wyczuć przyjemny zapach jedzenia, od którego tylko bardziej zaburczało im w brzuchach. Rozsiedli się przy stole, po czym chwycili za wcześniej przygotowane karty dań. Wybrali to, na co mieli ochotę i tylko czekali, aż będą mogli napełnić puste żołądki. Tancerz poza ochotą na dobrą obiadokolację chciał czegoś jeszcze. Zastanawiał się jak to zrobić, żeby za jakiś czas wyjść, zabrać ze sobą chłopaka a potem zamknąć się w nim w toalecie i spełnić swoje pragnienie. Cały czas intensywnie mu się przyglądał tak jakby chciał przekazać mu w myślach swój pomysł o tajemnej ucieczce.  Wystarczyło teraz tylko poczekać, aż ich jedzenie pojawi się na stole. Kiedy nastąpił upragniony moment i wszyscy pożyczyli sobie nawzajem „smacznego”, Wonho dokładnie wiedział, co zrobi. Pochłaniał swój posiłek tak jak zwykle nie wzbudzając w nikim najmniejszych podejrzeń. Kilkanaście minut później sos zgodnie z planem rozlał się po jego białej koszulce zostawiając solidną plamę.
-Yah! – Krzyknął udając, że go to przejęło, – Ale się urządziłem… Przepraszam, pójdę spróbować to sprać zanim wyschnie – powiedział ze smutkiem zerkając na Minhyuka.
-Poczekaj, pójdę z tobą. Wszyscy wiedzą, jaka z ciebie sierota, jak sam się za to zabierzesz będzie tylko gorzej! – Pozostali roześmiali się na te słowa i nikt nie zaprotestował przeciw ich wspólnemu wyjściu – jedzenie i tak było teraz dla nich ważniejsze.
Wstali, zatem od stołu z początku idąc normalnym tempem, ale kiedy tylko znaleźli się za rogiem znacznie przyspieszyli. Blondyn sprawnym ruchem otworzył drzwi wciągając do środka swojego towarzysza. Ten jednak zaskoczył go zamykając je na zamek i popychając go na blat, gdzie zamontowana była umywalka. Przylgnął do niego cały ciałem tak, żeby się na nim położył.
-Ty pieprzony napaleńcu! Nie mogłeś, chociaż poczekać aż wrócimy do domu!? – krzyknął.
W odpowiedzi Won, złapał go tylko za tyłek mocno go ściskając. Chłopak jęknął przeciągle, bo się tego nie spodziewał.
-Mam na ciebie zbyt dużą ochotę, żeby czekać na powrót i jeszcze potem kryć się w dormie. Poza tym, miejsce publiczne tylko podkręca temperaturę, nie sądzisz? – Powiedział uwodzicielskim tonem, wsuwając mu kolano między uda.
-Mógłbyś się nauczyć cierpliwości – mruknął pod nosem – Dobra, nie mamy za dużo czasu. W końcu wyczują, że coś jest nie tak – kończąc zdanie wpił się w jego wargi gorąco go całując. Ich usta praktycznie się nie rozłączały, cały czas dostarczając sobie nowych wrażeń. Kąsali się trochę, żeby równocześnie móc nabrać powietrza. Minhyuk przeniósł swoje pocałunki na szyję kochanka ledwo się powstrzymując przed zrobieniem malinek. Niestety zdradziłyby, co tutaj robili, dlatego musiał sobie odpuścić. Sięgnął do rogów jego koszulki ściągając ją z niego bez i zastanowienia rzucając obok. Kiedy tak całował go po klatce piersiowej, Wonho wsunął mu palce we włosy i odchylił głowę do tyłu rozkoszując się przyjemnością.
-Twoje sutki zawsze pierwsze się odzywają, kiedy ci dobrze – zażartował młodszy ssąc, liżąc oraz przygryzając delikatne punkciki. Wynagradzały mu to słodkie jęki i westchnienia.
Dłońmi przesunął po jego umięśnionym brzuchu przy okazji pieszcząc go wzdłuż boków. Całował go coraz niżej i niżej od czasu do czasu zerkając na jego twarz. Kiedy dotarł do linii spodni, ochoczo zabrał się do rozpinania skórzanego paska z ciężką, metalową klamrą, która szybko ustąpiła. Spodnie, wkrótce też się poddały opadając z pomocą chłopaka na sam dół. Najpierw dotykał go tylko przez bokserki, ale czując presję czasową zsunął je z niego jak najszybciej. Won syknął cicho, czując jak jego rozgrzana męskość spotkała się z chłodniejszym powietrzem. Białowłosy nie tracąc czasu zaczął zajmować się pieszczotami. Polizał ją po całej długości kilka razy, obcałował i dopiero potem wsunął sobie ostrożnie do ust. Brał kochanka powoli, ale coraz głębiej. Skupił się tylko na tym, żeby zrobić mu dobrze jak najlepiej tylko potrafił. Po pewnym czasie odważył się spojrzeć w jego oczy, aby zobaczyć jego reakcję. Wonho poczuł, że mógłby dojść już teraz wyłącznie od spojrzenia, jakim obdarzył go Minhyuk. Było równie piękne, co niebezpieczne i przepełnione pożądaniem, które lśniło w nich w postaci iskierek. Pozwolił mu jeszcze trochę tak się z nim bawić, ale nie chcąc dochodzić, odciągnął go od siebie. Pokazując młodszemu, żeby wstał nie puszczał jego włosów. Pocałował go namiętnie, chcąc bardziej go rozbudzić, o ile było to w ogóle możliwe. Teraz on przystąpił do zdecydowanej akcji rozbierając chłopaka do naga. Rozpieszczał jego ciało czując pod palcami delikatną, nagrzaną skórę. Tak jak on wcześniej, teraz Won całował go po szyi, ramionach i obojczykach. Obejmując go ściśle nie przerywał czułości. Sięgnął do kranu za siebie i namoczył palce w wodzie, żeby w jakikolwiek sposób mógł zwilżyć wnętrze ukochanego. Wsunął w niego dwa z nich w pośpiechu go przygotowując. Słyszał jego przytłumione jęki, niespokojny oddech. Brak cierpliwości dał o sobie znać po raz kolejny tego wieczoru. Wokalista obrócił kochanka tak, żeby opierał się dłońmi o blat. Złapał go za biodra dla większej stabilności. Uśmiechnął się zadziornie do ich odbicia w lustrze.
-Gotowy, kochanie? – Zapytał podekscytowany.
-Nie gadaj, tylko rób, co trzeba… - mruknął Min – Masz prezerwatywę?
-A, po co nam ona? Przecież nie znajdziesz w ciążę – zaśmiał się dźwięcznie.
-Planujesz nie mając środków, utrapienie z tobą. Wyjmij z moich spodni, wziąłem na wszelki wypadek.
-Myhym, jasne, na pewno. Ktoś tu po prostu jest niedobrym zboczuszkiem – mówiąc to dał mu klapa otwartą dłonią, – Ale nadal nie powiedziałeś mi, po co nam zabezpieczenie.
-Auuu, sukinsynu! – Warknął białowłosy – Nie chcę mieć brudnej bielizny po tym jak we mnie skończysz – odpowiedział nieco speszony.
-Okej, okej – powiedział wyciągając kwadratowe opakowanie ze wskazanego miejsca. Otworzył je zębami i odpowiednio użył jego zawartości. Przysunął się bliżej kochanka, który teraz podał mu się jak na tacy. Przytrzymując swoją męskość nakierował ją na wejście, po czym ostrożnym ruchem wszedł w niego. Już teraz czuł przyjemne ciepło i ciasnotę, która tylko potęgowała rozkosz. Dał partnerowi chwilę czasu na przyzwyczajenie się do niego. Chwilę później zaczął się w nim poruszać od razu szybko, bo liczyło się teraz tylko ulżenie sobie. Z każdym kolejnym pchnięciem oboje głośniej jęczeli i wymawiali swoje imiona. Wonho przytulił się do Minhyuka otulając go przy tym ramionami. Całowali się trochę w czasie stosunku, bo obudziło się w nich pragnienie czułości oraz bliskości. Wspólne minuty nie mogły jednak trwać w nieskończoność, bo przecież ktoś może przyjść i zapukać sprawdzając czy wszystko z nimi w porządku. Blondyn zdecydowanie przyspieszył czując, że wkrótce dosięgnie orgazmu. Młodszy nie ustępował w wynagradzaniu kochankowi jego starań popisami wokalnymi, które mimo wszystko starał się hamować. Czuł w podbrzuszu takie niewyobrażalne gorąco i napięcie, pragnął, żeby Won sprawił, że zobaczy gwiazdy. Zaczął się dotykać chcąc przyspieszyć cały proces, ale jego dłoń szybko zastąpiła dłoń drugiego chłopaka. W toalecie robiło się coraz goręcej, duszniej, zdawało się, że za chwilę całkiem zabraknie w niej powietrza. Zapach ich rozpalonych ciał mieszał się z cząsteczkami życiodajnego tlenu. Kilka minut później, starszy z głośnym westchnieniem doszedł rozlewając się w prezerwatywę. Min dołączył do niego tylko ułamek sekundy później brudząc mu dłoń. Dyszeli głośno przeżywając jeszcze ten cudowny moment, na który czekali.
Kiedy w końcu doszli do siebie, ubrali się porządnie i obmyli twarze chłodną wodą, żeby zmyć z nich pot. Wonho posprzątał swój bałagan, żeby nikt się na niego nie natknął, a Minhyuk pospiesznie starał się sprać paskudną plamę z koszulki przyjaciela. Uznawszy, że jest w miarę okej wysuszył ją pod suszarką do rąk i podał chłopakowi. Starając się wyglądać wystarczająco naturalnie wyszli z pomieszczenia kierując się do części jadalnej. Usiedli na swoich miejscach tak, jakby przed chwilą zupełnie nic się nie wydarzyło. Pierwszy zwrócił na nich uwagę Hyungwon:
-Co tak długo? – Zapytał zmęczonym głosem.
-Plama nie chciała za bardzo zejść, a potem jakby tego było mało nie mogliśmy otworzyć drzwi, bo źle je zamknęliśmy – młodszy blondyn świetnie odegrał swoją rolę. Jakoś nikt więcej nie chciał zadawać pytań.
 Czyżby domyślali się prawdy?


~*~
Co sądzisz?
Wyraź swoje zdanie w komentarzu :)

Do zobaczenia,
Bandur ;3