Nieśpiesznie szedł ulicą zostawiając w
śnieżnym puchu głębokie ślady. Światła pobliskich latarni rzucały blade światło
na skrzącą się od mrozu jezdnię. Cieniutka kurtka i dziurawy szalik chodź
trochę osłaniały od wiatru i śniegu jego chude ciało. Czuł, jak bardzo jest
głodny a od kilku dni nie miał niczego w ustach. Marzł z chwili na chwile coraz
bardziej. Pragnął tylko poczuć odrobinę ciepła. Myśli swobodnie błądziły po
jego umyśle wciąż wysuwając jednak na wierzch tę jedną. Znów go widział, tak
jak co dzień. Nie potrafił zapomnieć. Na jego widok serce biło mu szybciej.
Nieśmiałość zmuszała go jednak do ukrywania swoich uczuć. Nagle przed oczami
zrobiło mu się ciemno, momentalnie mięśnie odmówiły posłuszeństwa. W pobliżu
nie było nikogo, a on leżał przy ścianie jednego z budynków. Słabo oddychał, stracił
przytomność...
Wysoki brunet wysiadł w autobusu i
szybkim krokiem ruszył przed siebie. Padający śnieg utrudniał mu wyraźne
widzenie. Mijał kolejne kamienice gdy coś przykuło jego uwagę. Drobne,
bezwładne ciało. Nachylił się bez chwili namysłu. Zadrżał. Wiedział kim jest
ten chłopak. Dotknął jego policzka- wciąż był jeszcze ciepły. Nie wiedząc co
robić po prostu otulił go swoim płaszczem. Odczekał trochę czując chłód na
plecach. Spojrzał na twarz młodszego-ten otworzył swoje duże czekoladowe oczy.
-Minho…
Czekam na wasze komentarze~
Bandur ;3
Bandur ;3