~~
Flower
Taemin leżał wygodnie na sofie w salonie. Przyjemny, chłodny wietrzyk owiewał mu twarz powodując miłe uczucie. Chłopak przeczesał sobie włosy palcami zastanawiając się, kiedy jego ukochany wróci do domu. Minho był florystą lub też prościej mówiąc kwiaciarzem i chociaż nikt nigdy by sie tego po nim nie spodziewał, to pomimo zamiłowania do sportu, kochał również kwiaty. Często zabierał Lee na łąkę za miastem, żeby móc leżeć z nim w wysokiej trawie, rozkoszować się piękną pogodą i pleść wianki, które potem z dumą zdobiły głowę młodszego. Dla Minho nie było niczego bardziej pięknego od świeżych kwiatów, które, na co dzień otaczały go w niewielkiej kwiaciarni. Uwielbiał ich zapach, kolor, kształt. Nie raz zdarzyło się, że wracał z dłońmi pokaleczonymi od kilkugodzinnego układania bukietów z róż, dopóki nie spełniły jego wymagań. Czasem na jego koszuli, Taemin dostrzegał jasno-różowy pyłek z lilji i wtedy łatwo było mu się domyśleć, co tego dnia robił Minho. Brunet zawsze jeździł do pracy rowerem, a kiedy wracał do domu w koszyku miał przygotowany mały bukiet dla Tae. Młodszy zawsze zastanawiał się, co tym razem przywiezie ze sobą jego hyung. Kwiaty zawsze zajmowały mnóstwo miejsca w ich domu. Stały na parapecie w kuchni, na stole, w pokoju dziennym czy nawet w łazience. Choi ustawiał wazony gdzie tylko się dało. Poza tym w mieszkaniu znajdowało się też mnóstwo roślin w donicach, które oboje wspólnie pielęgnowali. Przedwczoraj Minho przyniósł do domu małego kaktusa, który teraz grzał się w promieniach słonecznych na balkonie. Taemin przekręcił się na brzuch i zerknął za swój telefon - od piętnastu minut jego chłopak powinien być już w domu. Pewnie znowu został chwilę dłużej, bo ktoś bardzo potrzebował bukietu kwiatów, a Minho nigdy nie potrafił nikomu odmówić. Lee tęsknie spojrzał na drzwi wyczekując powrotu bruneta. Sam nie wiedział ile dokładnie minęło czasu, ale zdążył już dwa razy zmienić pozycję jednak nadal nie było mu tak wygodnie, jak w ramionach hyung’a. Wkrótce chłopak usłyszał kroki i już wiedział, że starszy jest coraz bliżej. Tae poprawił koszulkę i podekscytowany przestępował z nogi na nogę. Kiedy tylko starszy wszedł do środka na twarzy chłopaka pojawił się szeroki uśmiech. Minho miał dzisiaj dla niego lekko pachnące margaretki przewiązane jasnozieloną wstążką.
- Proszę Kwiatuszku - Choi zawsze tak go nazywał, chociaż mógł inaczej.
- Dziękuje, są takie śliczne - powiedział z radością Taemin obejmując za szyję przystojnego dryblasa.
- Ciszę się, że ci sie podobają - po tych słowach ich usta połączył przyjemny, delikatny pocałunek.
Kiedy tylko się od siebie oderwali brunet poszedł umyć ręce, a Lee nalał wody do jednej z dużych szklanych butelek i wsunął do nich kwiaty. Postawił je na komodzie obok wczorajszego prezentu. Przez chwilę podziwiał jeszcze pracę ukochanego dopóki nie poczuł dużych, ciepłych dłoni na swoich biodrach i umięśnionego ciała przyciskającego się do jego pleców. Wargi starszego zostawiły kilka czułych całusów na jego szyi sprawiając, że chłopak zadrżał. Minho ostrożnie pochylił się nie chcąc znowu przestraszyć Lee. Przesunął nosem po jego nieco odkrytych ramionach. Taemin pachniał naprawdę przyjemnie, jego skórę otulała esencja wszystkich kwiatów znajdujących się w pokoju. Połączona z jego osobistą słodyczą tworzyła uzależniającą woń, która powoli uwalniała się przy każdym dotyku. Była iście magiczna, dlatego Minho tak bardzo lubił obdarowywać Lee kwiatami, młodszy po prostu nimi przesiąkał. Chociaż starszy spędzał pół dnia w kwiaciarni i w zasadzie powinien obojętnie przechodzić obok kwiatowych zapachów to Tae pachniał naprawdę wyjątkowo. Chłopak czasami zastanawiał się czy nie ma tego samego dziwnego zmysłu, co mężczyzna z "Pachnidła", tyle, że on nie miał zamiaru odbierać ukochanemu życia wyłącznie dla zrobienia z niego perfum. Codziennie upajał się zapachem jego ciała niczym narkoman, jednak nie czuł się z tym źle. Kochał w Taeminie wszystko od czubka głowy po palce u stóp. Chociaż było dopiero późne popołudnie i wtedy wspólnie jedli obiad, Minho nie potrafił się powstrzymać. Dłońmi zaczął błądzić wzdłuż linii smukłej talii, dając młodszemu w ten sposób do zrozumienia, czego właściwie oczekuje. On nie protestował, odwrócił się do ukochanego i pozwolił się gorąco pocałować. Wkrótce oboje utonęli w morzu namiętności opadając na chłodną, białą pościel. Za każdym razem, kiedy tylko się kochali Choi zawsze obejmował Taemina swoimi silnymi ramionami tym samym przyciągając go bardziej do siebie. Tym razem było tak samo, a chłopak czuł się tak, jakby znajdował się w niebie a nie na Ziemi. Akt ich miłości był bardzo czuły, każdy dotyk zdawał się przenikać ich skórę aż do kości. Z czasem pocałunki zaczęły przynosić ukojenie, kiedy nie byli już w stanie znieść cudownej przyjemności, którą nawzajem sobie dawali.
Leżeli teraz przytuleni do siebie a głowa Taemin’a spoczywała na piersi Minho. Starszy uśmiechnął się sam do siebie. Na szafce przy łóżku stał wazonik ze stokrotkami, chłopak wziął jedną i wsunął ją w czarne włosy ukochanego. Minnie spojrzał na niego nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Poczuł tylko jak Minho ucałował jego policzek, przez co natychmiast pokryły się bladym rumieńcem.
- My Flower, you are so sweet - szepnął Choi zanim oboje oddali się w objęcia Morfeusza.
~~~
Bandur ;3