czwartek, 28 lipca 2016

Save Me

Cześć Jelonki~ 
Dzisiaj będzie bez pogadanki na wstępie. 
Dziękuję za Wasze opinie pod poprzednią pracą, liczy się dla mnie Wasz wkład i zaangażowanie bo Wy również w pewien sposób tworzycie tego bloga :)
Zapraszam do czytania. 

~*~


Tytuł: Save Me
Zespół: BTS
Paring: JiHope (Jimin x J-Hope)
Rodzaj: Angst

~*~

Ukochany,
Odmęty moich myśli przypominały brudną kałużę, która niechciana pojawiła się po deszczu łez. Wyżerała całe szczęście, była jak kwas. Dziury, którą po sobie zostawiła nie sposób było wypełnić. Ciernie uczuć zatopiły się w mojej skórze pozostawiając  głębokie krwawiące czernią rozpaczy rany. Byłem zagubiony, mój pokój nie ma drzwi. Jak wyjść, Jimin? Jak się uwolnić? Przez tą wąską szparę na dole widzę światło. Przyjemne światło, które mnie do siebie woła. Wydaje się być na tyle jasne by oświetlić moją zagubioną duszę.
Mam wrażenie, że wchłonie cały ten zgromadzony przeze mnie smutek jak czarna dziura i rozłoży go na najprostsze atomy. Bo wiesz, Jimin, czarna dziura nie jest tak naprawdę czarna, po prostu światło nie jest wystarczająco szybkie.
A ona jest wypełniona światłem... Chcę odczuć ulgę, móc usunąć te uczucia, zabić potwora moich lęków, tego jadowitego węża, który kąsa mnie swymi kłami, wysyła jad do krwioobiegu, truje mnie, zabija. Co mam zrobić gdy nic nie chce się udać? Gdy tak wiele rzeczy kończy się porażką... Jimin, ja nie wiem czy dłużej to zniosę, to cierpienie jest okrutne, jest przerażające. Nie umiem z  nim żyć, nie chcę tego robić. To mnie pożera, za chwilę mnie nie będzie. Proszę, weź jakikolwiek środek transportu i po prostu tu przyjedź, po prostu mnie zabierz nim ostatni promień szczęścia ulegnie zagładzie. Jiminnie, to jest takie nieznośne... Chcę cię zobaczyć jak stoisz nad moim łóżkiem i uśmiechasz się do mnie jak najczystszą istota, jak anioł. Chcę dotknąć twoich miękkich włosów chcę posmakować twoich ust. Tylko znajdź się tu zanim utonę we własnym smutku, zanim agonia będzie nie do zniesienia
Nie chcę już cierpieć, chcę cię tylko ujrzeć Jiminnie...
Uratuj mnie nim upadnę...

Hoseok

Seoul, 27 listopada

~*~
Czekam na Wasze komentarze :)

See ya soon!

Bandur ;3 


piątek, 1 lipca 2016

Protect My Babe

Hej~ Witajcie po tak długiej przerwie. Na razie rozkoszuję się moimi długimi wakacjami, dlatego trudno było mi zabrać się do pisania. A to brak weny, innym razem zbyt wielki gorąc, załatwianie różnych spraw itd. Koniec o mnie. Przygotowałam dzisiaj dla was one-shota, a następny mam już zaczęty, więc pojawi się w najbliższym czasie ;) Mam nadzieję, że ktoś jeszcze czyta tego bloga i nie wracam na puste podwórko. Wiem, że pisanie komentarzy nie należy do ulubionych zadań większości ludzi czytających, ale proszę, poświęćcie tą małą chwilkę na wyrażenie swojego zdania albo nawet kliknięcie reakcji pod postem. Wtedy będę wiedzieć, że ktoś tutaj na mnie czeka. Dziękuję za wytrwałość tych, którzy tu zaglądają. Postaram się w miarę możliwości dawać od siebie trochę więcej, jednak u mnie jest jak u Papy YG - nie wypuszczę czegoś, dopóki nie uznam tego za porządnie zrobione. W końcu liczy się jakość, a nie ilość, prawda? Jeśli mielibyście jakieś życzenia, to zawsze możecie napisać je pod koniec komentarza, może coś przykuje moją uwagę :) To tyle jak na razie. Życzę wszystkim udanych wakacji! Zapraszam do czytania~


Tytuł: Protect My Babe
Zespół: B.A.P
Paring: DaeJae (Daehyun x Youngjae)
Rodzaj: Drama, Boys Love, OC

Daehyun leżał na rozłożonym na sofie kocu w wygodnej pozycji. Zostawił zapaloną tylko lampę przy telewizorze, która nadawała teraz pomieszczeniu przyjemny ciepły kolor. Kolejny raz przetarł oczy wierzchem dłoni czując jak sen próbuje zaciągnąć go w swoje objęcia. Słysząc jak w przedpokoju otwierają się drzwi nie był w stanie nawet drgnąć przez zmęczenie. Odgłos kroków przypomniał mu, na kogo tak długo czekał. W polu jego widzenia pojawił się równie ograbiony z energii brunet, który uśmiechnął się słabo.
-Gdzie tak długo byłeś? - Zapytał starszy podnosząc się nieco na łokciach.
-W sklepie... - Odparł niepewnie - Chciałem coś zjeść, bo byłem naprawdę głodny - siadając na sofie od razu przechylił się w stronę chłopaka z zamiarem przytulenia go. Ten jednak wcale nie był do tego skory.
-Przetrzymałeś mnie, więc tulenia nie będzie - powiedział z udawaną złością w głosie.
-Hyuuuuung~ - jęknął młodszy kładąc się na nim - Przecież wiesz, że cały dzień myślałem o tobie.
Blondyn zmarszczył nos czując na koszuli ukochanego zbyt znajomy zapach i odsunął go od siebie.
-Ciekawe... Od kiedy to sklep pachnie jak damskie perfumy? - Marszcząc brwi obrzucił Youngjae zmartwionym spojrzeniem. Ten unikał jego wzroku jak najskuteczniej potrafił. - Czy ona znowu cię dotykała?! Powiedz mi, zrobiła to? - Chłopak tylko przygryzł dolną wargę w odpowiedzi. -Gdzie? Tutaj? - Dłoń Daehyuna dotknęła rozpalonej ze wstydu skóry na jego szyi. Odpowiedziało mu skinienie głową, które zastąpiło też słowa, gdy przesunął palcami po klatce piersiowej i udzie, a na sam koniec także krocze -Zabiję tą sukę...
-D-Dae, proszę… - zaczął brunet.
-To, że jest twoją szefową, nie znaczy, że może cię tak traktować! - Krzyknął - Nie jesteś jej zabawką! Pójdę tam i powiem jej, co o niej myślę! Znajdę ci inną pracę z dala od niej! - Starając się uspokoić przytulił go do siebie. Wziął kilka głębokich oddechów, po czym powoli wypuścił powietrze z płuc. -Chodźmy wziąć prysznic a potem wreszcie się połóżmy, bo naprawdę jestem dzisiaj zmęczony, a to jeszcze bardziej mnie dobiło...
Youngjae pocałował go przeciągle, żeby poprawić mu nastrój i choć trochę ukoić skołatane nerwy. Kończąc pieszczotę obaj wstali kierując się ku drzwiom łazienki, które znajdowały się po prawej stronie. Powoli ściągali swoje ubrania odkładając je do koszyka ustawionego na pralce. Nadzy, weszli do kabiny by szybko skorzystać z dobrodziejstwa, jakim była gorąca woda. Susi przebrali się do spania i powlekli się do pokoju by tam rzucić się na łóżko, wejść pod kołdrę i usnąć jak dzieci przytuleni do siebie.
~*~
W następny piątek Daehyun znów czekał do późnych godzin wieczornych na powrót swojego ukochanego, który spóźniał się już ponad normę. Zmartwiony spojrzał na wyświetlacz telefonu, gdzie przywitało go zdjęcie uśmiechniętego bruneta.  – Jeśli nie wróci za dziesięć minut to zadzwonię – pomyślał na głos zagłębiając się w fotelu. Na szczęście chłopak pojawił się w domu przed upływem określonego czasu, więc starszy mógł odetchnąć – jak się okazało tylko na moment. Jae wydawał się być naprawdę smutny i zmarnowany. Myśląc o najgorszym, blondyn wstał gwałtownie.
-Wszystko w porządku, Kochanie? – Zapytał obejmując go w pasie. Młodszy oparł czoło o jego ramię przymykając przy tym oczy.
-Jutro jest bankiet firmowy, na którym muszę się pojawić, chociaż wcale nie chcę… Na szczęście można wziąć osobę towarzyszącą, tylko – przerwał – tylko boję się, że jak ją zobaczysz to nerwy ci puszczą…
Przytulając go mocniej powiedział:
-Będę jak oaza spokoju, jak lotos na toni wodnej, nie martw się za bardzo, dobrze?
-Dobrze, Dae, ufam ci~
W tej chwili w głowie blondyna rodził się już plan na to, jak urozmaicić wspólne wyjście na nudne przyjęcie…
~*~
Sala bankietowa w jednym z seulskich hoteli była przystrojona w klasyczny sposób. Kilka długich stołów, na których ustawiono apetycznie wyglądające jedzenie przykryto białymi obrusami, a w wolne przestrzenie wkomponowano długie, szklane wazony wypełnione kwiatami. Mniejsze, okrągłe stoliki dla gości były stłoczone w jednym miejscu i je również podobnie ozdobiono. Zwieszające się w sufitu żyrandole imitujące te kryształowe nadawały całości odpowiedniego wykończenia. Na podeście już rozkładał się zespół mający umilić czas wszystkim pracownikom korporacji, którzy mieli tego dnia świętować kolejny sukces. Wkrótce pomieszczenie zaczęło wypełniać się elegancko ubranymi mężczyznami i kobietami w wieczorowych sukniach. Wszyscy prezentowali się zachwycająco bez trudu stając się integralną częścią wystroju. Popijając szampana dyskutowali w swoich towarzystwach od czasu do czasu witając kolejnych przybyszy. Wśród nich znaleźli się także przejęty Youngjae i uśmiechnięty Daehyun, którego ukochany przedstawiał, jako swojego współlokatora, najlepszego przyjaciela czy też swojego wybranka serca, (co tak naprawdę zdarzyło się tylko raz w obecności zaufanych znajomych). Dochodziła już ósma wieczorem, kiedy obsługa sali zaprosiła wszystkich obecnych na zamówioną kolację, podczas której odbyło się też przemówienie szefowej firmy pani Park. Sporo gestykulując dziękowała pracownikom za ich wkład w udany duży przetarg, którego oczywiście bez ich pomocy firma by nie wygrała. Wymieniła też kilku, których pomysły pozwoliły na szybsze osiągnięcie celu wychwalając Youngjae. On tylko wstał, ukłonił się jak wszyscy pozostali i speszony opuścił głowę. Ciężko opadł na swoje krzesło chcąc, aby ten koszmar jak najszybciej dobiegł końca, chociaż do tego było jeszcze daleko...
Pogrążeni w rozmowie nawet nie zauważyli, kiedy przy stoliku pojawiła się średniego wzrostu kobieta ubrana w długą, granatową sukienkę, której czarne włosy swobodnie opadały na ramiona. Dopiero czując jej palec na ramieniu, brunet odwrócił się do niej.
-Czy mogę pana na chwilę poprosić? – Zapytała nawet przesadnie słodko.
-Tak, tak oczywiście – zanim odszedł w ślad za swoją szefową spojrzał na Daehyuna ze strachem w oczach. Taki sygnał zdecydowanie nie wróżył nic dobrego, dlatego już kilka minut później Jung udał się na przeszpiegi. Wiedząc, do czego zdolna jest pani Park nie chciał pozwolić, aby jej przebiegły plan doszedł do skutku. Nie, nie da jej tej satysfakcji. Zbliżając się do wyjścia z sali, zwolnił kroku udając, że się przechadza. W korytarzu po lewej stronie dostrzegł dwie postaci stojące bardzo blisko siebie. Za blisko. Skradając się przystanął w miejscu, z którego mógł obserwować i podsłuchać całe zdarzenie. Youngjae był przyparty do ściany przez drobną kobietę, jednak jej buty na szpilkach sprawiały, że była nieco wyższa od niego. Jej dłoń niespiesznie sunęła po udzie chłopaka, a drugą pieściła jego policzek.
- Mój najlepszy pracownik działu IT – zamruczała nie przestając go dotykać – To tylko dzięki tobie cała inwestycja się powiodła – prawie łapała go już za krocze – Myślę, że powinieneś zostać dodatkowo wynagrodzony.
- Proszę mi wierzyć, nie zrobiłem więcej od innych – próbował się bronić odciągając jej dłonie, niestety na próżno – Nie potrzeba mi specjalnych względów ani podwyżki.
- Nie powinieneś mi się sprzeciwiać – pochyliła się do niego niebezpiecznie nisko, a ich usta dzieliły zaledwie milimetry. Daehyun poczuł jak coś się w nim zagotowało i popchnęło go do wyjścia zza winkla. Niewiele myśląc szarpnął panią Park za ramię skutecznie odciągając ją od młodszego, – Co ty robisz?! – Fuknęła, na jej twarzy pojawiła się złość – Jak śmiesz mnie w ogóle dotykać?! Kim ty do cholery jesteś?! – W tym momencie mężczyzna wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki widelec, który wychodząc zabrał ze stołu.
- Miłością jego życia – przygarnął Yoo do siebie czule go obejmując. Sztuciec skierował w stronę kobiety wygrażając nim jej – Nie próbuj go więcej dotykać, rozumiesz? Jeśli jeszcze kiedyś dowiem się, że molestujesz mojego ukochanego to inaczej porozmawiamy.
- Chyba kpisz! Czy ty masz pojęcie, do kogo się zwracasz?! – Jej oburzenie rosło w siłę.
- Do zarozumiałej, pustej lali, która myśli, że może mieć wszystko? – Na jego twarzy pojawił się jadowity uśmiech, – Jeśli chcesz zatrzymać Youngjae w swojej firmie skończ to wszystko!
-, Bo? Co mi takiego zrobisz chłopaczku? Przyjdziesz i pogrozisz mi łyżeczką? – Zaśmiała się
- Nie, ale zawsze może zostać przeciwko pani skierowany pozew sądowy…
-, Którego i tak byś nie wygrał – żachnęła się przerywając mu w pół zdania.
- W takim razie chyba powinienem się przedstawić. Jung Daehyun, jeden z najlepszych prawników w Seulu i co teraz pani powie, pani Naeun Park?
Nagle kobieta zamarła wpatrując się w blondyna jak zahipnotyzowana
- Wiedziałam, że skądś cię znam… ty …
- Wygrałem sprawę rozwodową, jako strona oskarżająca, byłem prawnikiem pani byłego męża. Dlatego uważam, że nie warto jest niepokoić Jae, a jak pani się do tego odnosi? – Ona tylko milczała. Ten czas, chłopak postanowił wykorzystać na kolejne zagranie – na jej oczach gorąco pocałował swojego partnera – Mam nadzieję, że się rozumiemy. Chodźmy, kochanie, chyba czas już wracać, bo za długo nas nie ma.
Brunet skinął mu tylko głową. Po wejściu do zatłoczonego pomieszczenia gdzie grała dobra, taneczna muzyka zatrzymał się, spojrzał na niego i zapytał:
-, Co to właściwie było?
- Najczystsza prawda, mój drogi. Wszystko to, co usłyszałeś naprawdę się zdarzyło, dlatego za każdym razem jeszcze bardziej się denerwowałem. Mam tylko nadzieję, że przemyśli, co robi i nie odbije się to na tobie.
- Zawsze mogę pracować w twojej kancelarii, jeśli mnie wyrzuci… i tak nigdy nie lubiłem tej pracy.
Obaj zaśmiali się cicho na to stwierdzenie.
~*~
Kilka tygodni później Youngjae złożył wypowiedzenie na biurko swojej szefowej. Pomimo, że ta dała mu spokój nie chciał więcej przekroczyć progu korporacji, w której przeżył tyle złego. Teraz siedział z Daehyunem przy stole w kuchni. Przyjemny chłód wpadał do pomieszczenia bawiąc się płomyczkami zapalonych świec. W powietrzu unosił się zapach pieczonej wołowiny i aromaty przypraw. Podnosząc do góry lampkę z winem, blondyn wzniósł toast:
- Za to, że udało ci się uwolnić od tej dręczycielki oraz rozpocząć pracę w mojej kancelarii
- i za nas – dodał Jae – Kocham cię, Daehyun.
Nim rozpoczęli kolację skosztowali nawzajem swoich ust…

~*~
Czekam na wasze opinie ^^

See you soon,
Bandur ;3