piątek, 31 maja 2013

Deszcz



Wooo tu Bandur z notką, dziwne nie? A tak na serio to Dooors, która wstawia za Bandura notkę bo ona uważa, że jest fanfik jest głupi, a moim zdaniem jest mega uroczy i prawie się popłakałam z rozkoszy. Takie jest moje skromne zdanie. Takim razie ja serdecznie zapraszam do czytania i komentowania, by zmotywować Bandura do częstszego pisania. <3 Hwaiting ^^

Large


Od kilku dni panowała iśćcie brytyjska pogoda. Deszcz wręcz lał się z nieba sprawiając, że wszystko dookoła stawało się szare, nudne i jeszcze bardziej przygnębiające. Krople bębniły o szyby każdego z mieszkań w okolicy pozostawiając po sobie smutny ślad na szybie. Wilgoć i wiatr potęgowały uczucie zimna, które dotkliwie odczuwał każdy kto choć na chwilę wychylił nos na zewnątrz. Sandeul kilka godzin temu wrócił z szybkich zakupów, a teraz siedział na parapecie okiennym otulony puchatym, pomarańczowym kocem, który przyjemnie ogrzewał jego zmarznięte ciało. W dłoniach trzymał ulubiony kubek z gorącą herbatą o cytrynowym posmaku. Wokół unosił się zapach świeżo upieczonych cynamonowy ciasteczek. W pokoju panowała niesamowita cisza a jedynym słyszalnym odgłosem był spokojny oddech bruneta. Patrząc w okno chłopak upił kolejny łyk ciemnobrązowej cieczy. Od dłuższego czasu uparcie wpatrywał się w przestrzeń za oknem, mimo nieciekawej scenerii. Ulewa tylko pogłębiała ogarniający go smutek. Od przeszło dwóch tygodni niemiłosiernie tęsknił za Baro, który  zajęty był nagrywaniem swojej pierwszej dramy. Grał w niej jedną z głównych ról, więc Sandeul był z niego dumny i razem z nim cieszył się z sukcesu. Niestety praca jego chłopaka wiązała się z długą rozłąką. I to właśnie najbardziej dobijało Junghuan'a. Bez Sunwoo mieszkanie było dziwnie puste, jakieś ciche i mało przytulne. Minuty bardzo wolno przechodziły w godziny, czas zdawał się stać w miejscu. Samotne noce ciągnęły się w nieskończoność. Przez to wszystko Sanduel nie potrafił skupić się na czymkolwiek. Każda próba zagospodarowania jakoś czasu kończyła się fiaskiem. Godzinami potrafił kręcić się po pokoju. Zupełnie nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Nie spał, nie jadł, a myślami był gdzieś daleko. Czekał tylko na moment kiedy znów będzie mógł przytulić się do swojego chłopaka i powiedzieć mu jak bardzo za nim tęsknił. Już nie mógł doczekać się ponownego sypiania w jego ramionach i tych słodkich pocałunków na dzień dobry. Brunet był teraz tak pogrążony w marzeniach, że nie zwrócił najmniejszej uwagi na dzwoniący telefon. Ocknął się z transu dopiero wtedy gdy dzwonek praktycznie się kończył. Odstawił kubek i wciąż otulony kocem zeskoczył z parapetu. Rozpaczliwie rzucił się w stronę swojej komórki, ale nim zdążył odebrać, ta przestała dzwonić. Sandeul rozejrzał się po pokoju w, którym było już bardzo ciemno. Zegar na szafce pokazywał dwudziestą pierwszą czterdzieści. Jak to możliwe, że siedział na tym parapecie tak długo? Zapalił lampkę i natychmiast zmrużył oczy aby uchronić się od natrętnego światła. Zerknął na wyświetlacz urządzenia-nieodebrane połączenie od:Baro <3. Baro?! Chłopak podszedł do okna i drżącą dłonią wybrał jego numer. Połączył się jednak ten nie odpowiadał. Próbował tak jeszcze kilka razy aż w końcu odłożył telefon na szafkę. Chwilę później, znów usłyszał dźwięk przychodzącego połączenia. Odebrał.

-Hej! Przepraszam, że dopiero teraz ale nie mogłem się do ciebie dodzwonić! Jak się czujesz?- znajomy głos sprawił, że jego serce momentalnie przyśpieszyło.

-H-hej.Czuje się dobrze-skłamał-A jak u ciebie?

-Skończyłem dzisiaj nagrywać kolejny odcinek. Naprawdę świetnie się bawię, mimo tego, że praca wymaga ode mnie mnóstwa energii. Jestem trochę zmęczony, i wiesz...tęsknię za tobą - odpowiedział Baro.

-Ja też...i to bardzo - odparł smutno.

Rozmowa toczyła się dalej. Młodszy ciągnął ją jak najdłużej tylko mógł bo właśnie był w drodze do domu. Nic jednak nie wspomniał o tym Sandeulowi, chcąc zrobić mu niespodziankę.

-Kiedy się zobaczymy? - zapytał Lee.

-Hmmm, nie wiem. Za tydzień, może dwa - odpowiedział.

-To długo. Ale obiecuję, że będę wytrwale czekał - powiedział brunet.

-Też będę cierpliwie czekał!

Blondyn był już w tej chwili na schodach. Kontynuując pogawędkę wspinał się po kolejnych stopniach. Kiedy był już na odpowiednim piętrze wręcz podbiegł do drzwi i jak najdelikatniej się dało wsunął klucz do zamka aby je otworzyć. Klamka ustąpiła i wszedł do środka. Powoli zbliżał się do pokoju, w którym znajdował się Junghuan. Stanął w progu pokoju.

-A gdzie teraz jesteś? - zapytał chłopak.

-......

-Baro?

Wtedy SunWoo stanął tuż za nim i objął go w pasie.

-Tutaj- mówiąc to pocałował go w policzek.

Jego ukochany obrócił się i wtulił policzkiem w jego tors. Wtem usłyszał cichy szloch.

-Deullie....nie płacz, głuptasie.

Ciepłe ramiona objęły go pewnie. Sandeul poczuł się znowu szczęśliwy i bezpieczny.

-Tęskniłem...tak bardzo tęskniłem...

Baro ujął jego twarz w obie dłonie i czule go pocałował. Wargi bruneta były gorące i miękkie. Oboje oddali się bez reszty temu pełnemu miłości pocałunkowi. A za oknem nadal padał deszcz, tym razem deszcz szczęścia...



~~~~~~~~~

I jak? Piszcie ;)

4 komentarze:

  1. Jaki ładny wygląd bloga ^_^ Kojarzy mi się z kawą~

    OdpowiedzUsuń
  2. ach taki deszczyk mi się podoba hahah jest bardziej ciepły niż mokry ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. to bylo takie fajne ^^ jak bedzie wuecej takichbto w koncu doprowadzicie mnie do placzu (takiego ze wzruszenia) - co jest nielada sztuka xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Omo, strasznie spodobał mi się ten ff <3 jest uroczy i słodki, mimo że krótki. Ma swój urok ^^

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? Śmiało podziel się z nami swoją opinią! Jest ona dla nas bardzo ważna ^^