~~~~~
Taoris~Airplane
Przyjemny
letni poranek zapowiadał udany dzień dla każdego, kto w tej chwili otworzył
swoje zaspane oczy. Słońce jeszcze nie do końca wzeszło, więc nikomu nie doskwierał
potworny upał. Wysoki brunet obrócił się na drugi bok chcąc jeszcze trochę
poleżeć zanim wygrzebie się z łóżka. Czekał na ten dzień już od dawna. Jego
myśli wciąż krążyły wokół tej jednej soboty. Uśmiechnął się sam do siebie na
myśl o tym, co go czeka. Nareszcie nie będzie musiał budzić się, jeść czy nawet
myć zębów sam. Już jutro będzie mógł zacząć dzień od słodkiego pocałunku.
Chłopak podśpiewując cicho wstał i podszedł do okna, chcąc zakosztować pięknego
i spokojnego widoku. Przez chwilę utonął we własnych myślach, po czym zabrał z
krzesła wcześniej przygotowane rzeczy. Szczegółowo zaplanował co na siebie
włoży, nie mogło to być nic zwyczajnego. W łazience wziął szybki, orzeźwiający
prysznic, doprowadził się do ogólnego porządku i ubrał. Szybko zjadł śniadanie,
bowiem był bardzo rozemocjonowany i zniecierpliwiony. Wrzucił do torby wszelkie
potrzebne rzeczy, po czym zabrał kluczyki do samochodu. Gdy tylko zamknął drzwi
mieszkania marzył, by jak najszybciej znaleźć się na dole. Musiał dojechać na
lotnisko przed czasem, gdyby się spóźnił chociaż chwilę nigdy by sobie tego nie
wybaczył.
Droga
niesamowicie mu się dłużyła, nawet radio i ulubione piosenki z iPhone’a
nie były w stanie mu pomóc. Na swoje nieszczęście utkwił w korku. Co chwilę
nerwowo patrzył na zegarek. Do przylotu samolotu było coraz mniej czasu. Kiedy
po czterdziestu minutach sznur samochodów wreszcie ruszył, chłopak wcisnął
pedał gazu wręcz do samej podłogi. Szaleńczą jazdę ukoronował złamaniem kilku
przepisów drogowych. Na szczęście żaden policjant nie czaił się za rogiem, więc
znalazł się na miejscu w rekordowo szybkim czasie. Zaparkował jak najbliżej wejścia
się dało. Teraz zmierzał w stronę
ogromnego, oszklonego budynku myślami błądząc gdzieś daleko. Doskonale wiedział
gdzie ma się udać po przejściu przez hol, ale tłumy ludzi skutecznie mu to
uniemożliwiały. Szedł powoli przed siebie mijając kolejne osoby ciągnące za
sobą walizki. Gdy był już dostatecznie blisko wielkiej, elektronicznej tablicy
szukał tylko trzech informacji: Kanada, przylot, godzina. Jego wzrok błądził z
góry na dół aż w końcu natrafił na niezbędną linijkę. Samolot miał znaleźć się
na płycie lotniska o trzynastej piętnaście, co oznaczało, że chłopak miał do
dyspozycji dziesięć minut - dziesięć trwających w nieskończoność minut. Przechadzał
się po hali w tą i z powrotem byle tylko jakoś zająć swój czas. Gdy w
końcu usłyszał, że samolot z Kanady właśnie wylądował nie mógł posiąść się ze
szczęścia. Wiedział, że jego chłopak też wyczekiwał tego dnia równie mocno jak
on, ale nie chciał też przesadzać. Wziął kilka głębokich oddechów i postanowił
cierpliwie czekać. W tłumie wciąż wypatrywał wyższego od siebie blondyna, który
zapewne będzie schludnie i elegancko ubrany. Zza drzwi wciąż wychodzili ludzie,
jednak żadna z osób nie była tą, na którą tak bardzo czekał. Jakiś złośliwy
głos w jego głowie zaczął szeptać, że może jego ukochany wcale nie ma zamiaru
wrócić. I właśnie wtedy go zobaczył. Serce zabiło mu szybciej na jego widok,
tak bardzo się za nim stęsknił! Tak jak się tego spodziewał starszy wyglądał
nienagannie. Miał na sobie białą koszulę i czarne spodnie. W uszach jak zawsze
miał po kilka kolczyków, wśród których chłopak zauważył też te, które mu
podarował. Przyśpieszył kroku by znaleźć się bliżej niego. Już tak niewiele
brakuje, jeszcze dosłownie kilka sekund i znajdzie się w jego cudownych
ramionach. Wyciągnął ręce przed siebie, ich ciała zetknęły się ze sobą. Poczuł
jak starszy przytula go mocno, tak jakby miał już nigdy go nie puścić. Brunet
jedną ręką objął go za szyję, a drugą położył na jego plecach. Wtulił się
w jego koszulę czując przyjemny zapach jaki oddawała.
- Duizhang… - powiedział
młodszy - tęskniłem za tobą… tak się cieszę, że wróciłeś - wtulił się w niego
bardziej. Poczuł jak palce starszego przeczesują jego włosy.
- Ja też się stęskniłem moja
mała Pando, nawet nie wiesz jak bardzo- odpowiedział.
Chociaż
stali na środku terminalu a wokół było mnóstwo ludzi, Kris nie zawahał się
nawet na moment. Odsunął Tao od siebie, żeby móc wziąć jego twarz w obie
dłonie. Ich spojrzenia spotkały się ze sobą wywołując u bruneta rumieniec.
- Życie bez ciebie nie ma
najmniejszego sensu… - powiedział, po czym pocałował go tak, jakby robił to po
raz pierwszy. Czas zdawał się zatrzymać, kiedy wargi starszego napotkały drugie
- te miękkie i uległe.
Oboje
wiedzieli, że aby znów poczuć się szczęśliwie potrzebują jednej, krótkiej
chwili. Chwili, w której znajdą się w swoich wypełnionych miłością ramionach…
~~~~~
Do zobaczenia~
Bandur ;3
Jaki cudowny! Tak długo czekałam aż wreszcie dodasz coś nowego :3 Oby takich więcej, kocham Taorisy!
OdpowiedzUsuńkrótko, ale cudnie i uroczo, a na dodatek ten one-shot niesamowicie poprawił mi humor. :D dziękuje. ^^
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc, na początku myślałam, że może jednak samolot się rozbije, albo Kris przyleci z innym i powie Tao, że już go nie kocha, haha. XDD ale było słodziutko więc się cieszę. XD
kocham Twoje prace, więc nawet jeśli są krótkie, to uwielbiam je czytać, czasem nawet po kilka razy.
życzę weny do następnych (mam nadzieję) one-shotów/opowiadan/czegokolwiek i czekam niecierpliwie na następną część "Sorry, I'm a Bad Boy''.
To opowiadanie jest moim pierwszym, które przeczytałam, jeśli chodzi o jakiekolwiek ficki z fandomu EXO. Zespół znam, muzykę też, tylko jakoś nigdy nie interesowałam się nimi pod względem pairingów... ^^"
OdpowiedzUsuńFick ten jest... uroczy, i słodki. Odzwyczaiłam się od czytania fluffów i lekko obawiałam się wyznań miłosnych etc, ale tu wszystkiego było w sam raz ;] Czułam tę tęsknotę, oczekiwanie na ukochaną osobę, niecierpliwość i lekki strach... Naprawdę dobrze oddałaś te emocje. Sam Taoris jako pairing mnie przekonał. Z chęcią poczytałabym jeszcze coś z Tą dwójką w Twoim wykonaniu ^^
^^ aegio tak bardzo aegio ;)
OdpowiedzUsuń