Ps. Ten pochylony tekst na końcu to fragment piosenki, którą D.O zaśpiewał na konkursie, tyle, że zmieniłam rodzaj na męski ~.~
Patrzyłem w jego wystraszone oczy
z determinacją, ale też żalem. Wyczekiwałem odpowiedzi na tak frapujące mnie
pytanie. Luhan nie mógł dłużej ukrywać przede mną prawdy. W końcu miałem w ręku
niezbity dowód na to, że robił coś naprawdę karygodnego. To wymagało stosownych
wyjaśnień, pomimo tego, że byliśmy przyjaciółmi. Kiedy już spotykałem się z czymś,
na co nie miałem klarownej odpowiedzi, brnąłem do przodu, aby móc ją uzyskać. Chciałem
też pomóc starszemu, przecież nie miałem zamiaru go skreślać. W końcu odezwał
się ze słyszalną paniką w głosie:
- Kyungsoo, ja ci to wszystko
wytłumaczę!
- Mam nadzieję – odparłem.
- Nie chciałem ci niczego mówić,
bo bardzo się tego wstydzę… Zresztą jak ty byś się czuł, gdybyś skrywał taką
tajemnicę? Którą nie sposób wyznać komukolwiek? Poza tym, jestem pewien, że od
razu uznałbyś mnie za … - urwał.
- Za kogo? Za dziwkę, która zdobywa
oceny pieprząc się z nauczycielem fizyki? – Wiedziałem, że moje słowa były
bardzo dosadne, jednak, co innego miałem mu powiedzieć? Że to nic złego, że
robi dobrze?
Blondyn delikatnie skinął głową,
którą opuścił nie chcąc natrafić na moje spojrzenie. Na biurku dostrzegłem,
żółtą, pocztowa kopertę, która była otwarta.
- Mam rozumieć, że jest ich tutaj
więcej? – Zapytałem.
Bez jego zgody sięgnąłem po
papierowy prostokąt. W środku było jeszcze dobre dziesięć fotografii, a każda z
nich spokojnie mogła robić za screen z filmu porno. Czułem obrzydzenie i niesmak,
kiedy na nie patrzyłem. Na jednych Luhan klęczał przed mężczyzną a między
wargami miał jego członka. Na kolejnych nagi blondyn oparty o biurko wystawiał
pośladki w stronę fizyka, który wyraźnie miał zamiar zacząć cały akt. Kolejne fotografie tylko przedstawiły różne
wyszukane pozy seksu na szkolnym stoliku. Nie mogłem uwierzyć swoim oczom, on
naprawdę to robił? Tak się dawał? Nie miałem pojęcia czy to sprawiało mu
przyjemność czy nie. Jednak, jeżeli Sehun widział o tym romansie, to w zasadzie
nie dziwię się, że tak ubliżał Luhanowi.
- Jak długo to trwa?
- Niedługo minie rok, od kiedy na
to pozwoliłem – wyszeptał.
~ Nie byłem w stanie sobie tego
wyobrazić, po prostu nie mogłem~
- Kyungsoo, to nie jest
całkowicie moja wina. Ten mężczyzna po prostu jest starym zboczeńcem. Upodobał
mnie sobie, bo mam ładną buzię, a fizyka nigdy nie była przedmiotem, z którego
miałem dobre oceny. Kiedy wychodziłem z klasy potrafił mnie dotykać, ale nikt
na to nie reagował. A co ja sam mogłem zrobić? Byłem nowy, nie wiedziałem jak
sobie z czymś takim poradzić. Powiedział, że jak raz zrobię mu dobrze, to bez
żadnych problemów przepuści mnie do następnej klasy. Nie uczyłem się aż tak
źle, jednak brakowało mi jednego ważnego zaliczenia, przez które byłem
zagrożony. Naprawdę nie wiedziałem, co mam robić, byłem po prostu zdesperowany.
Myślałem, że to będzie tylko ten jeden jedyny raz… ale się myliłem.
Jakiegokolwiek testu nie chciałem poprawiać on tylko rzucał w odpowiedzi, o
której mam przyjść do klasy. Nienawidzę się za to, uwierz mi. Każdego dnia z
obrzydzeniem na siebie patrzę i bardzo mi z tym ciężko. Nie mam wyjścia, muszę
to jakoś przetrwać do końca liceum.
- To nie jest zbyt dobre
wytłumaczenie. Tyle razy nam opowiadałeś jak jest ci dobrze z Xiumin’em, jaki
jest dla ciebie dobry i kochany. Czemu mu to robisz? – I wtedy mnie olśniło –
Zaraz, powiedziałeś mu w ogóle o tym?!
- Nie Kyungsoo, przecież to jawna
zdrada, a ja nie mógłbym tak go zranić…
- Już go ranisz tym, co robisz.
Powinieneś jak najszybciej z nim o tym porozmawiać, nie możesz go w
nieskończoność okłamywać!
- Wiem, po prostu ciężko jest
wziąć się w garść i wyznać, co złe. Już dawno miałem z nim porozmawiać, ale
zwyczajnie tchórzyłem.
Im dłużej wysłuchiwałem Luhan’a,
tym mniej potrafiłem się na niego złościć. W końcu był ze mną naprawdę szczerzy
i podzielił się tak usilnie skrywanym sekretem, chociaż poniekąd nieco go do
tego zmusiłem. Zaoferowałem mu pomóc w nauce fizyki pomimo moich zajęć z Kai,
po prostu chciałem, żeby Lu przestał się tak poniżać. Zastanawiało mnie też,
kto właściwie zrobił te obrzydliwe zdjęcia.
- To Sehun. Groził mi nimi, kiedy
wracałem z wf’u. Od dłuższego czasu jest jeszcze bardziej natarczywy i zaczepia
mnie częściej niż odbywało się to zazwyczaj. Ciągle mnie wyzywa, mówi, że mi
pokaże. Jest tylko gorzej, a ja nie wiem skąd to się bierze i jaki ma to cel. Dlatego
z nim zerwałem, przez tą jego zaborczość, przez przemianę, jaką przeszedł. Po
prostu czułem, że to nie jest już mój chłopak. Nie wiem czy on w taki sposób
chce zabiegać o to, żebym do niego wrócił czy też chce mnie zniszczyć i
skompromitować, ale ja się tak nie dam. – Widziałem, że Luhan ma na głowie
mnóstwo zmartwień, które potwornie go przytłaczały. Najgorsze było jednak to,
że nie bardzo wiedziałem jak mu pomóc.
Wracałem do domu ciągle jeszcze
rozmyślając o Luhanie. Po drodze minąłem słup, na którym naklejony był plakat
nowo otwartej kawiarenki i przypomniałem sobie ulotkę, którą dostałem przed
kinem w ostatni piątek. Może by tak ją odwiedzić? Muszę o tym jutro koniecznie
porozmawiać z chłopakami.
^^^
Siedziałem w stołówce razem z
Suho. Rozmowa wspaniale nam się układa, było bardzo wesoło. Naprawdę ostatnim
czasem brakowało mi jego pogodnego towarzystwa, bo w przeciwieństwie do Luhan’a,
jego głowa była wolna od zmartwień. Jeżeli już jakieś miał to zupełnie tego nie
okazywał. Miałem nadzieję, że przynajmniej u niego wszystko jest w porządku.
Kiedy tak sobie gawędziliśmy do stolika przyszedł wspomniany przeze mnie
blondyn. Usiadł obok mnie i zadowolonym tonem oświadczył, że wpadł na wspaniały
pomysł.
- Poprosiłem Xiumin’a, żeby
przyjeżdżał po mnie do szkoły. W ten sposób Sehun się ode mnie odczepi,
ponieważ może w końcu zauważy, że mi na nim nie zależy. Pomyślałem, że to w
jakiś sposób powinno pomóc, mam nadzieję, że zadziała.
- Rozmawiałeś z nim na TEN temat
– zacząłem, ale on uciszył mnie gestem ręki, bo zważając na to, że był z nami
Suho nie mogłem grać w otwarte karty. W końcu Kim o niczym nie wiedział.
Na szczęście chłopak odpłynął
gdzieś daleko w swoje myśli, więc uniknęliśmy dziwnych tłumaczeń na temat
rozmowy, którą miał przeprowadzić Luhan. Łatwo przeszliśmy na temat
jutrzejszego konkursu talentów, który nadal napawał mnie jeszcze czystym
strachem. Suho zapytał czy podejrzewam kogokolwiek o wpisanie mnie na listę
uczestników. Oczywiście, jako pierwszych wskazałem paczkę bad boy’ów. W końcu
słynęli oni ze swoich idiotycznych i niemiłych żartów, dlatego nie zdziwiłbym
się gdyby, któryś z nich wywinął mi taki numer. Zresztą Kai wraz z resztą
zawsze są chętni do uprzykrzenia mi życia, dlatego to na pewno była ich
sprawka. Spojrzałem jeszcze przelotnie na ich roześmiany stolik, zanim wróciłem
do jedzenia lunchu.
Pov Kai.
Siedziałem z kumplami przy swoim
drugim śniadaniu, które dosłownie pochłaniałem. Byłem niesamowicie głodny –
proszę jak robota wykańcza człowieka. Do tego jadłem naprawdę szybko i raz o mało,
co się nie udławiłem.
- Co ty Kai, przez tydzień nie
jadłeś, że teraz wciągasz jak odkurzacz? – zapytał Sehun.
Tylko się na to uśmiechnąłem i
chciałem mu odpowiedzieć, jednak usta miałem pełne jedzenia, dlatego zanim
zdążyłem przełknąć to, co w nich było pojawił się Chanyeol.
- Szo się aak sowu sieczy? – Zapytałem,
z czego wyszedł tylko niezrozumiały bełkot.
Cała czwórka zaśmiała się na moje
słowa, a Yeol – i o ile to w ogóle było możliwe – zaczął się cieszyć jeszcze
bardziej. Naprawdę zastanawiałem się czasem czy jego mięśnie twarzy potrafią
ukazać coś innego niż ciągłe szczęście. W końcu udało mi się połknąć jedzenie i
mogłem powiedzieć to, co chciałem, tym razem już poprawnie.
- Co cię tak znowu cieszy?
- Jutro podczas konkursu talentów
będzie niezły ubaw – powiedział szczerząc w uśmiechu rządek swoich
bielusieńkich ząbków – on naprawdę powinien pomyśleć o reklamowaniu pasty do
zębów czy czegoś podobnego. To, co nam powiedział, jakoś szczególnie nie
wzbudziło w nas entuzjazmu.
-
Jaką rewelację wymyśliłeś tym razem? – Zapytał Tao.
- Zobaczycie, naprawdę będzie
jazda!
W słowniku Chanyeola słowo
„jazda” znaczyło po prostu tyle, co publiczne upokorzenie jakiejś osoby. Nie
żeby mnie to jakoś specjalnie obchodziło, ale ostatnim czasem Park upodobał
sobie Kyungsoo, jako ofiarę. Z niewyjaśnionych przyczyn to właśnie ja ratowałem
go z opresji. Tym razem szykuje się coś naprawdę okrutnego, dlatego chcąc nie
chcąc spojrzałem z lekkim przerażeniem w oczach na kujona. Nasze spojrzenia
niespodziewanie się spotkały, a kontakt wzrokowy trwał trochę zbyt długo jak na
mój gust.
^^^^
Lekcja pani Huan zaczęła się już
dobre dwadzieścia minut temu. Na moje szczęście była całkiem luźna, bo zajęła
się sprawami organizacyjnymi. Najpierw przypomniała nam o tym przeklętym
konkursie talentów, który miał zacząć się jutro o siedemnastej. Poprosiła, żeby
osoby zgłoszone do występów pojawiły się na auli. Potem zaczęła mówić o
klasowej wyciecze do Busan. Ma trwać trzy dni, a dodatkowo jak już raz
wspominała zabiera się z nimi ten cholernik Zhang. Cieszyło mnie w zasadzie, że
klasa również tak bardzo go „lubiła”. Przynajmniej nie byłem całkiem sam na
wojennej ścieżce. Wyjazd odbędzie się za miesiąc, więc wszyscy zostali
poproszeni o jak najszybsze wpłacenie pieniędzy. Potem mówiła o różnych innych
związanych z tym pierdołami, ale ja i tak tylko udawałem, że słucham. Nie
miałem zamiaru nigdzie jechać, po bo pierwsze wcale mnie to nie rajcowało, a po
drugie zwyczajnie nie miałem grosza przy duszy. Kiedy w końcu skończyła swoja
pogadankę zostało tylko z jakieś dziesięć minut. Zaczęła czytać oceny z
ostatniego sprawdzianu, po czym każdemu oddawała jego kartkę. Tym również nie
byłem zainteresowany, bo pewnie i tak dostałem mierny stopień, więc miałem na
to zwyczajnie wyjebane. Kiedy nadeszła moja kolej szykowałem się na kolejne och
jakże karcące spojrzenie Huan. Jednak zamiast tego powiedziała, że zupełnie się
tego nie spodziewała, ale widać, że dodatkowe lekcje zaczynają przynosić
efekty, bo dostałem PIĄTKĘ! Aż wybałuszyłem oczy ze zdumienia. Nie byłem w
stanie niczego powiedzieć, jakim cudem się to udało skoro nie miałem ze sobą
ani jednej ściągi? Do spojrzał na mnie zdziwiony, a jego i tak już wielkie oczy
wydawały mi się jeszcze większe niż zazwyczaj. Reszta klasy zamarła, a ktoś z
tyłu rzucił, że pani chyba robi sobie z nich żarty. W tym samym momencie
zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia. Ja nadal siedziałem
osłupiały na swoim krześle nie wiedząc, co począć. Wychodząc każdy gapił się na
mnie ze zdumieniem jakbym właśnie odkrył Amerykę albo ogłosił światu, że Ziemi
kreci się wokół Słońca. Poczułem wypieki na twarzy, w końcu to nie było dla
mnie normalne. Po kilku minutach ogarnąłem się jak należy i podszedłem do
nauczycielki, na ustach której pojawił się banan niczym u Chanyeola dziś po
południu. Z czego oni się tak do licha ciężkiego cieszyli, ja pierdziele.
- Mogę zobaczyć swój sprawdzian?
– Zapytałem.
- Proszę bardzo – odpowiedziała
zadowolona.
Kiedy wziąłem kartkę do rąk to
faktycznie na górze była wielka, czerwona piątka. Nadal ciężko było mi uwierzyć
w ten, co jak co wyczyn. W klasie zostałem tylko jak i Kyungsoo, który pewnie
chciał coś od niej.
- Czy to oznacza, że możemy już
skończyć te zajęcia? – Zapytałem z nadzieją w głosie.
- Oczywiście, że nie! Skoro w
końcu zacząłeś się uczyć, co widać po twoich ocenach, bo przeglądałam dziennik,
to nie mogę pozwolić, żebyś znowu oblał klasę. Poza tym widać, że jeżeli tylko
się postarasz potrafisz dostać dobry stopień, a tego nie można zmarnować, bo
jakiś potencjał posiadasz. Kyungsoo! – odezwała się do bruneta – Gratuluję ci,
ty również osiągnąłeś sukces – on tylko ledwo się uśmiechnął, bo zapewne był
speszony całą tą sytuacją.
Nie byłem zachwycony informacją,
że dodatkowe magiczne lekcje nadal będą się odbywały, jednak ostatnio coś sobie
obiecałem i nie spocznę aż nie osiągnę swojego celu. Co jak co, ale dostałem
naprawdę bardzo dobry stopień i jak widać wyszło mi to tylko na dobre mimo
moich złośliwości skierowanych w stronę Do. Może dzięki temu spokojnie skończę
szkołę, tak jak chciała tego mama.
Przytaknąłem tylko nauczycielce, co bardzo zdziwiło kujona, bo zazwyczaj
byłem w stosunku do niej oschły i arogancki. Wyszedłem z sali mijając wciąż
milczącego niczym grób chłopaka. Była to ostatnia lekcja, więc wolnym krokiem
szedłem korytarzem marząc tylko o jednym.
^^^^
Pov D.O
Nie mogłem po prostu uwierzyć w to,
co usłyszałem! Kai dostał piątkę ze sprawdzianu. Piątkę! Czułem się tak jakby
mi ktoś przywalił ciężkim narzędziem w głowę, bo miałem wrażenie, że zostałem
ogłuszony. Wiedziałem, że teraz pani Huan na bank nie odpuści kolejnych lekcji,
co zresztą sama potem powiedziała. Zauważyłem, że na twarzy Jongina pojawił się
lekki rumieniec, jednak nie miałem pojęcia czy to był efekt zażenowania czy
delikatnego zawstydzenia. Nikt nie potrafił uwierzyć, że on zaczął się
zmieniać, bo nawet nie odburknął nauczycielce jak to miał w zwyczaju.
Rozmawiałem jeszcze chwilę z wychowawczynią, która nie szczędziła mi pochwał i
poleciła mi odpocząć przed jutrzejszym występem. Kiedy wyszedłem z klasy za
rogiem mignąłem mi tylko sylwetka szatyna. Jak zawszę moje wewnętrzne
zaciekawienie było dużo silniejsze ode mnie, więc podążyłem jego śladem. Czułem
się jak stalker albo ktoś o podobnym pokroju, kiedy tak szedłem za nim
korytarzem. Gdy znalazłem się na kolejnym zakręcie zauważyłem jak zamykają się
jedne z drzwi. Nie miałem jednak pojęcia, dokąd prowadzą, czego nie mogłem
nawet sprawdzić, bo za plecami usłyszałem głosy Suho i Luhan’a. Okazało się, że
czekali na mnie, żebyśmy wspólnie wrócili do domu. Po raz pierwszy od jakiegoś
czasu towarzyszył nam Kim, który zazwyczaj tłumaczył się, że musi zostać w
szkole na dodatkowych godzinach z historii, z której miał wyśmienite oceny.
Ostatnio nawet dostał szóstkę za przygotowanie obszernego referatu na temat
wojsk niemieckich podczas drugiej Wojny Światowej. Po drodze nadal
rozmawialiśmy o jutrzejszym dniu i moich przygotowaniach. Lu nie mógł ze mną
wystąpić, bo gorąco tłumaczył, że bardzo boli go gardło. A więc znowu się
poniżył? Dobry Boże, kiedy on przestanie w końcu robić z siebie taką dziwkę.
Nie chciałem już nic mu mówić na ten temat, bo wiedziałem jak wielki odczuwa
wstyd. Kiedy tak szliśmy przypomniałem sobie o plakacie, który zauważyłem wczoraj
wracając do domu.
- Może poszlibyśmy tam wspólnie w
weekend? - Wspomniałem o nowo otwartej kawiarence. - Wydaje mi się, że to całkiem przyjemne
miejsce.
Oni nie mieli nic przeciwko temu,
więc ustaliliśmy, że na pewno wybierzemy się tam w sobotę.
^^^^
Był już późny wieczór, a ja jak
to miałem w zwyczaju przed zaśnięciem rozmyślałem o różnych sytuacjach, które
przydarzyły mi się w ciągu dnia, ale też o tych, które mają nastąpić. Wciąż się
zastanawiałem czy ten konkurs to, aby na pewno dobry pomysł, bo miałem dziwne
przeczucie, że wydarzy się coś złego. Kiedy poczułem się już naprawdę senny i
ułożyłem się wygodnie w łóżku, usłyszałem swój telefon. Na wyświetlaczu pojawił
się numer, którego już dawno tak nie widziałem, a który prawdopodobnie należał
do Kai. Czego tym razem mógł chcieć?
„Tajemnica powodzenia polega na tym,
by być tak pewnym siebie, aby można było się odprężyć.”
Widząc wiadomość złapałem
prawdziwy mind fuck, bo przecież to znaczyło, że Jongin życzy mi powodzenia
podczas jutrzejszego występu. To przecież do niego zupełnie nie podobne.
^^^^
Kiedy się obudziłem o dziwo byłem
naprawdę wyspany, jednak czułem nieprzyjemny ucisk w żołądku, który nie
pozwolił mi niczego przełknąć. Idąc do szkoły byłem dosyć markotny, co szybko
zauważył Luhan.
- Nie martw się Kyungsoo.
Wszystko się uda, na pewno powalisz publikę na kolana. Masz wspaniały głos,
więc naprawdę nie rozumiem, dlaczego nie wykorzystujesz tego talentu. To istne
marnotractwo!
- Dziękuję, za twoje wsparcie
hyung. Wiesz, po prostu nawet nie przypuszczałem, że mam w sobie takie
zdolności, ale proszę nie mówmy już o tym, bo zaraz zwymiotuję z nerwów.
Obiecuję, dam z siebie wszystko na tym występie.
^^^^
Lekcje tego dnia mijały mi
naprawdę wyjątkowo szybko, zupełnie tak jakby jakaś siła to na nich wymusiła.
Nie mogłem przestać się denerwować, a czas uciekał jak woda przez palce. Już
sobie wyobrażam siebie na tej wielkiej scenie jak robię z siebie pośmiewisko.
Coraz bardziej odechciewało mi się tego wszystkiego. Na dodatek musiałem
jeszcze przeżyć dodatkową lekcję z Kai, którą pani Huan upchnęła nam pod koniec
dnia. Całe szczęście było to tylko, a może aż czterdzieści pięć minut. Nie
bardzo mi się to podobało, bo poczułem się nieco wykorzystywany, ale cóż mogłem
na to poradzić? Teraz chyba wiem jak czuje się Luhan z tą swoją fizyką… Perspektywa
kolejnych minut użerania się z krnąbrnym Jongin’em wcale nie poprawiła mi
nastroju, jednak musiałem się z tym zmierzyć i to już wkrótce.
Wkrótce zmierzałem już do
biblioteki zastanawiając się ile tym razem Pan Spóźnialski każe mi na siebie
czekać. Ku mojemu zdziwieniu chłopak czekał już pod drzwiami, co było dla mnie
zupełnie nowe, jednak nie potrafiłem zawracać sobie tym głowy, która pełna była
zmartwień odnośnie konkursu. Przywitałem się z nim bez żadnych większych
ceregieli czy kazań. Kiedy zajęliśmy miejsca przy stole od razu przeszedłem do
wykładania materiału na kartkówkę z matematyki. I tym razem Jongin zaskakująco
przykładał się do nauki, pytał o to, czego nie rozumiał, uważnie robił notatki
i opisywał rysunki. Ja tylko zastanawiałem się skąd wzięła się taka nagła
zmiana powodująca, że Kim postanowił zacząć zupełnie inaczej się zachowywać.
- Sorry, muszę do toalety –
oświadczył, po czym udał się w stronę wyjścia.
Kiedy drzwi się za nim zamknęły
zerknąłem na stół. Kai zostawił na wierzchu swoją komórkę, wtedy nagle mnie
naszło. A może by tak sprawdzić czy to on wysyła mi te wszystkie smsy?
Nadarzyła się ku temu wspaniała okazja. Ciekawość wzięła górę i już po chwili
trzymałem w ręku dużego Samsunga z czerwoną obudową. Miałem prawdziwe
szczęście, że nie miał on żadnej blokady. Na wyświetlaczu pojawiła się jego
selka z chłopakiem, którego nie znałem. Szybko kliknąłem na ikonkę wiadomości i
przejrzałem ostatnie sms’y. Obróciłem się szybko do tyłu sprawdzając, czy aby
na pewno jestem bezpieczny – okej, wszystko w porządku. Zobaczyłem kilka
wiadomości od Sehuna, Chanyeola i kogoś imieniem Taemin. Zjechałem trochę niżej
i wśród nich znalazłem cytaty, które wysyłał na mój numer. „Kujon Do” - tak,
mogłem się spodziewać, że tak nazwie mnie w książce kontaktowej. Teraz już
miałem pewność, że do mnie pisał tylko jaki miał w tym cel? Nie zastanawiając
się dłużej szybko wyszedłem z panelu wiadomości i wyłączyłem aplikację.
Odłożyłem telefon tak gdzie leżał, zablokowawszy go uprzednio. Kai musiał coś
jednak zauważyć, bo kiedy usiadł przy stole zapytał czy coś się stało.
- Sprawdzałem tylko godzinę, mamy
jeszcze jakieś piętnaście minut lekcji.
Zrobiliśmy już wszystko, więc możesz zająć się czym chcesz. Proponuję
jednak siedzieć tutaj do końca, bo jakby pani Huan cię zauważyła, to moglibyśmy
mieć oboje problem.
On tylko przytaknął i zaczął
bawić się swoim telefonem, ja natomiast postanowiłem poczytać dla odprężenia.
Swoich spojrzeń unikaliśmy jak ognia. Nagle z lektury wyrwał mnie niski głos
Kai:
- Denerwujesz się?
Zrobiłem zdziwioną minę – w życiu
bym się nie spodziewał usłyszeć od niego tych słów. Chciałem odpowiedzieć mu
przyjaźnie, jednak zamiast tego popisałem się kulturą dorównującą jego
zwyczajnej.
- Czy ciebie to w ogóle obchodzi?
On jednak pozostał niewzruszony,
po prostu nadal siedział spokojnie na krześle obracając w palcach srebrny
wisiorek w kształcie trójkąta z czymś na wzór małego wirka wewnątrz, który
początek brał z niewielkiego serduszka. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie
widziałem, dlatego ten obrazek szybko utrwalił mi się w głowie. Kai był jakiś
inny, bił od niego spokój, którego na co dzień próżno było szukać. Nadal jednak
pozostawał budzącym postrach bad boy’em, jednak im więcej tajemnic o nim
udawało mi się odkryć, tym bardziej wydawał mi się być całkiem normalnym
dzieciakiem, na barkach którego spoczywa zbyt wiele problemów. Po pewnym czasie
odezwał się ponownie:
- Wybacz, po prostu wiem jakie to
uczucie, a poza tym to trochę głupie tak siedzieć z zamkniętymi ustami przez
następne dziesięć minut, nie sądzisz? – po czym uśmiechnął się do mnie
obnażając zęby. Zastanawiałem się czy to tak flirtuje z dziewczynami, ale po co
miałby to stosować na mnie przecież jestem facetem.
- Rajca. Może powinniśmy zakopać
topór wojenny i nawet się zaprzyjaźnić – zanim zorientowałem się, co właśnie
palnąłem, Jongin zaśmiał się perliście. Spojrzał na telefon, wstał i zaczął
pakować swoje rzeczy nadal pozostając wyraźnie rozbawiony całą tą sytuacją.
- Taaak jasne, może kiedyś.
Jesteś naprawdę zabawny Kyungsoo. Koniec lekcji kujonku. Powodzenia na
konkursie talentów, przyda ci się – i wyszedł.
Znowu poczułem, że osłupiałem, bo
co to kurczę miało znaczyć. Uznałem, że nigdy go nie zrozumiem i po prostu
wstałem z miejsca. Udałem się do sali gimnastycznej gdzie miał odbyć się
konkurs. Ze spotkania w auli byłem zwolniony ze względu na lekcję z Jonginem. Musiała
się jeszcze odbyć próba dźwięku, a do tego trzeba było poprzynosić krzesła i
tak dalej. Nie opłacało mi się wracać do domu, ponieważ nie miałbym zbyt dużo
wolnego czasu. Postanowiłem pomóc w przygotowaniach, żeby zapomnieć o potwornym
stresie.
^^^^
Wkrótce nadeszła godzin śmierci.
Ludzie zaczęli się schodzić i ku mojemu zaskoczeniu było ich naprawdę bardzo
wielu. Byłem pewien, że nikt nie będzie zainteresowany czymś takim, a tu proszę
pół szkoły siedziało już na sali. Przyglądając się tak tłumowi nagle poczułem
czyjeś ciepło.
- Boże! Prawie dostałem
zawału! - krzyknąłem.
- Och hyung miałeś go nie
straszyć – jęknął Suho.
- Nie mogłem się powstrzymać –
doparł Luhan.
-Bardzo ci dziękuję –
odpowiedziałem z nutką sarkazmu – Nie dość, że umieram ze stresu to jeszcze
jesteś tak kochanym przyjacielem, że prawie przyprawiłeś mnie o zawał serca.
Naprawdę nie miałem ochoty na
żarty czy psikusy. Wiem, że dla większości bardziej stresujący może być
sprawdzian czy odpowiedź przy biurku, ale ja trząsłem portkami na samą już myśl
o występie. Chłopcy postanowili jednak dodać mi nieco otuchy, a kiedy musieli
już iść na swoje miejsca na odchodne krzyknęli – HWAITING KYUNGSOO!
Wśród osób zebranych na obiekcie
sportowym zauważyłem też bad boy’ów. Nawet Chanyeol był aż nadaktywny podczas
pomocy w przygotowaniach. Nie miałem pojęcia dlaczego, ale to wyglądało jak
dziwna epidemia dobroci wśród tych chłopaków. Dobrze wiedziałem, że coś tutaj
zdecydowanie nie gra, jednak teraz ważniejszy był dla mnie występ. Ciągle
rozmyślałem tylko o tym, żeby nie daj Bóg nie potknąć się o kabel i nie zostać
wyśmianym. W ciągu kilku sekund zacząłem prawdziwie panikować. Zrobiło mi się
niedobrze, dłonie niemiłosiernie mi się trzęsły, a na karku poczułem zimne
krople. Nie potrafiłem nad tym zapanować. Widziałem jak kolejni uczniowie
wchodzą na scenę i prezentują swoje umiejętności. Jedni tańczyli, inni
żonglowali, pokazywali sztuczki ze zwierzątkami domowymi czy tak jak ja
śpiewali. Był nawet ktoś opowiadający dowcipy, co jednak szło mu dość słabo. W
końcu nadeszła moja kolej. Trzęsąc się jak osika wyszedłem na mocno oświetloną
scenę. Kiedy stanąłem przed mikrofonem zobaczyłem setki wpatrzonych we mnie
oczu, co nie podziałało na mnie pozytywnie. Ostrożnie zdjąłem mikrofon i wtedy
usłyszałem znajomą melodię. Momentalnie cały stres jakby wyparował, a ja
odzyskałem swój błogi spokój. Zacząłem śpiewać i wszystko szło zgodnie z
planem. Kiedy skończyłem jeden z high-note przechodząc do dalszej części utworu
otworzyłem oczy, zobaczyłem, że ludzie zamarli w bezruchu zaskoczeni moimi
umiejętnościami, zwłaszcza bad boy’e. Niektóre dziewczyny miały nawet porządne
wypieki na twarzach, pani Huan wręcz pękała z dumy. Jednak wkrótce moje złe
przypuszczenia się sprawdziły, w połowie piosenki do moich uszu dobiegł dziwny
odgłos, tak jakby zwalniający się mechanizm się. Poniosłem wzrok nad siebie i
zobaczyłem wielką puszkę z pomarańczową farbą. Przerwałem śpiew. Wiedziałem, że
ona lada moment runie wylewając swoją zawartość na mnie. Następnym, co
usłyszałem był krzyk ludzi w pierwszym rzędzie i głośne: UWAGA, które wydawało
mi się paść z ust pana Zhanga. Huk. To ja upadłem leżąc jak długi na podłodze.
Oślepił mnie reflektor, więc dopiero po chwili zauważyłem nachylającą się nade
mną postać. Ten ktoś był niesamowicie bliski mojej twarzy. Niepewnie
rozchyliłem powieki. Miałem przed sobą Kai’a. Jego ciemnobrązowe oczy zdawały
się mnie hipnotyzować, tonąłem w nich. Nie potrafiłem niczego powiedzieć, po
prostu zaparło mi dech w piersiach. On też wydawał się być oszołomiony, jakby
zrobił właśnie coś czego sam się nie spodziewał, czego nie chciał i może nawet
się bał. Nie wiedziałem jak długo trwał ten moment, ale gdy Jongin się ode mnie
odsunął poczułem dziwną pustkę. Puszka z farbą wisiała całkiem niedaleko od
nas. Chwilę później podbiegła do nas nauczycielka pytając czy aby na pewno
wszystko w porządku. Odparliśmy, że tak chociaż czułem, że na policzkach
wykwitł mi solidny rumieniec. Kiedy wstałem z podłogi zobaczyłem wielką plamę
farby w miejscu gdzie byłem jeszcze kilka minut temu. Ludzie, którzy siedzieli
najbliżej byli ochlapani pomarańczową cieczą. Wszyscy zebrali się jak najbliżej
tylnych rzędów. Zauważyłem, że uśmiech Chanyeola zupełnie zrzedł – więc to on
przygotował ten „kawał” ? W pomieszczeniu panowało zamieszanie i każdy
zastanawiał się tylko, kto to zrobił i dlaczego?
Nauczyciele kazali wszystkim
wyjść na korytarz i udać się na hol, ponieważ na scenie będą przeprowadzane porządki,
a kiedy już ekipie uda się uporać z bałaganem konkurs zostanie wznowiony.
Wyszedłem tak jak reszta ludzi. Po chwili odnalazłem zmartwionych przyjaciół,
którzy dopytywali czy nic mi nie jest. Powiedzieli mi, że ich zdaniem Kai
postąpił bardzo słusznie, tylko właściwie dlaczego? Wszyscy zadawaliśmy sobie
to samo pytanie, na które nikt nie znał odpowiedzi. Zobaczyłem jak Jongin
zmierza do wyjścia, a za nim biegnie wyraźnie niezadowolony Park.
Pov Kai
Szybkim krokiem podążałem do
wyjścia, ścierając z siebie kropelki tej paskudniej farby, która na mnie
została. Wiedziałem, że idzie za mną rozwścieczony Yeol, w końcu zepsułem jego
żart stulecia. Uratowałem Kyungsoo, znowu i to z własnej nieprzymuszonej woli. Dlaczego?
Po prostu coś w środku mnie do tego popchnęło. Wyszedłem idąc już tylko pod
jeden z koszy na betonowym boisku, na którym lubiłem grać z chłopakami w lecie.
Teraz nie było tutaj nikogo, więc nie musiałem sobie zawracać głowy chowaniem
się gdzieś na rogu. Wyjąłem z kieszeni fajki i zapalniczkę z zamiarem
zapalenia, ponieważ chciałem się odprężyć. Nie zdążyłem jednak niczego zrobić,
bo Chanyeol wyskoczył na mnie jak rozwścieczony byk. Złapał mnie za fraki,
przez co upuściłem moje rzeczy. Zaczął mnie zasypywać mnóstwem pytań.
- Po co to zrobiłeś?! Przecież
już byłem tak blisko upokorzenia tego jebanego kujona! A może ty go lubisz, co?
Bronisz tego pedała?
Wrzeszczał tak na mnie jeszcze
przygwożdżając mnie mocniej do elewacji szkoły. Nie reagowałem na jego
zaczepki.
- Chciałem tylko zapalić, a ty
bardzo mi w tym przeszkadzasz.
Miał mnie już uderzyć, jednak
zatrzymał rękę widząc resztę chłopaków. Sehun złapał go za ramię, jednak Yeol
wściekł się jeszcze bardziej i rzucił mną o ścianę, po której się osunąłem.
Odszedł kipiąc ze złości. Korzystając, że siedziałem na ziemi sięgnąłem po moje
papierosy. W końcu wyjąłem jednego wysuwając go sobie między wargi. Podpaliłem
koniuszek, a już po chwili rozkoszowałem się cudownym dymem. Wszyscy wydawali
się być zmartwieni, zapytali nawet czy wszystko okej. Powiedzieli też, żebym
się nie przejmował, bo Chanyeol’owi w końcu przejdzie. Widziałem, że pytania aż
cisną im się na usta, jednak zagryźli języki nie chcąc mnie bardziej dołować.
Pov. D.O
Przyglądałem się całej tej
sytuacji, jednak czym prędzej pobiegłem do szkoły chcąc pozostać niezauważonym.
Udałem się znowu do sali, gdzie ludzie powoli na nowo się zbierali. Pani Huan
przedzierała się przez tłum uczniów usiłując mnie odnaleźć. O zgrozo –
pomyślałem, kiedy poprosiła mnie żebym wystąpił ponownie. Naprawdę miałem
nadzieje, że ten koszmar się już skończy i nie będę musiał przechodzić przez to
po raz kolejny. Nalegała jednak tak bardzo, że w końcu zgodziłem się na jej
prośbę. Zaśpiewałem po raz drugi modląc się, żeby nie przydarzyło się nic
złego. Na szczęście wszystko się udało, mogłem wreszcie odpocząć i posłuchać
jeszcze kilku uczestników. Kiedy same występy dobiegły końca, kazano nam
jeszcze poczekać na wyniki. W czasie, kiedy jury się naradzało szkolny zespół
zagrał kilka piosenek, podczas których nawet ja się bawiłem. Wkrótce na scenie
pojawił się jeden z nauczycieli, który przyznał wyróżnienia, a potem również
zaszczytne miejsca na podium. Kiedy nie został wymieniony ani wtedy, a ni teraz
kiedy pozycja trzecia i druga były już zajęty uznałem, że po prostu się nie
udało. Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że zostałem
zwycięzcą konkursu! Bardzo się speszyłem, przecież jest więcej osób, które
zasługiwały na nagrodę a wybrano akurat mnie. Wszedłem na scenę nagrodzony
bardzo gromkimi brawami, więc oni naprawdę uważali, że jestem taki dobry?
Grzecznie podziękowałem wszystkim za wysłuchanie mojej piosenki i za otrzymaną
nagrodę. Kiedy tylko wróciłem na swoje miejsce Luhan i Sehun od razu zaczęli mi
gratulować i ściskać. Już dawno nie czułem się tak szczęśliwy. Poczułem
wibracje telefonu w kieszeni. Czyżby Kai wiedział?
Ludzie pomagajcie ludziom
I jeśli tęsknisz za domem, daj mi swą rękę, a ja ją potrzymam
ludzie pomagajcie ludziom
I nic cię nie zegnie
Och, a gdybym kierował się rozsądkiem
Och, a gdybym kierował się rozsądkiem
Byłabym zimny jak kamień i bogaty jak głupiec
Który odtrącił te wszystkie dobre serca
I jeśli tęsknisz za domem, daj mi swą rękę, a ja ją potrzymam
ludzie pomagajcie ludziom
I nic cię nie zegnie
Och, a gdybym kierował się rozsądkiem
Och, a gdybym kierował się rozsądkiem
Byłabym zimny jak kamień i bogaty jak głupiec
Który odtrącił te wszystkie dobre serca
~
See you soon!
Bandur ;3