Tytuł: Sinner
Zespół: UKISS
Paring: VinSeop (Kevin x Kiseop)
Rodzaj: One-shot, slight-angst, fluff, supernatural
Uwagi: Opowiadanie nie ma na celu urażenia uczuć religijnych czytelnika~
~*~
Spojrzał na krzyż wiszący tuż przed nim na śnieżnobiałej
ścianie, która w mglistym świetle kościoła zdawała się być teraz przytłoczona
cieniem zupełnie jak jego dusza. Długie
palce mężczyzny powoli przesuwały się po czarnych, matowych koralikach, z
których składał się różaniec. Delikatne wargi poruszane niemą modlitwą zupełnie
spierzchły. Kolana zaczynały boleć od trwania w jednej pozycji od dobrych dwóch
godzin tak jak i łokcie, które pokrywały czerwone otarcia. Lakierowana, chociaż
w niektórych miejscach wytarta powierzchnia drewnianej ławki przyjmowała krople
gorzkich łez, które na nią spadały. Blondyn, choć powoli u kresu sił, nie
zaprzestawał swojego monologu z Wszechmocną istotą, której w myślach zadawał
setki przeróżnych pytań. Pośród kościelnych murów był sam, gdyż o tej porze
zwykle nikt tutaj nie przychodził. Co pewien czas jedynie postacie w czarnych
strojach przechodziły przez główną nawę. Panująca tu cisza sprzyjała skupieniu,
które było tak potrzebne w trudnej chwili zwątpienia.
-Czym zasłużyłem sobie na takie cierpienie, Panie? Dlaczego wystawiasz mnie na próbę? – Jego
cichy głos szybko powracał z powrotem do uszu.
Czując w sercu potrzebę dokończenia tej wieczornej wizyty
sięgnął po niewielką, oprawioną w imitację skóry książeczkę. Wybrał z niej
psalm przeznaczony na ten dzień, który chwilę później zaśpiewał półszeptem. Gdy
skończył spakował wszystkie swoje rzeczy do torby i opuścił świątynię kierując
się w stronę domu. Nie mieszkał daleko, więc całą drogę pokonał na piechotę w
jakieś dwadzieścia pięć minut. Szedł z opuszczoną głową, niewiele uwagi
poświęcając otoczeniu. Nagle, przypomniał sobie, że wciąż ma wyłączony telefon,
dlatego wyjął go i uruchomił. Po odblokowaniu urządzenia kodem, zobaczył kilka nieodebranych
połączeń i wiadomości o zmartwionej treści. Postanowił jednak nie odpowiadać na
żadną z nich, ponieważ wchodził już po schodach na górę. Klamka sama ustąpiła
wpuszczając go do środka, gdzie przywitało go miłe ciepło oraz jego … ukochany.
Wciąż omijał go wzrokiem udając, że jest zbyt skupiony na zdejmowaniu butów czy
odwieszaniu bluzy na wieszak przymocowany do ściany. W końcu jednak musiał z
nim stanąć twarzą w twarz, gdy starszy go objął.
-Płakałeś? – Zapytał równocześnie głaszcząc jego policzek, –
Co się stało, kochanie? – Ten troskliwy, wypełniony czułością ton głosu
sprawił, że blondyn nie mógł opanować cisnących mu się do oczu łez.
-Jestem grzesznikiem – zapłakał, łapiąc kochanka za ramię – Jakbym
się nie starał, grzeszę w każdej chwili. To jest straszne, to, co robię –
mówiąc to wtulił się w szyję szatyna i ostrożnie dotknął jego przydługich,
miękkich kosmyków.
-Kevin, odpowiedz mi, czy miłość jest grzechem? – Przytulił
go do siebie uspokajająco głaszcząc po plecach.
-N-nie, Kiseopie – odparł zamykając ramiona wokół
niego. Chociaż darzył go ogromny,
prawdziwym uczuciem, każdego dnia bał się samego siebie. Bał się tego, co
zostało mu wpojone, – że miłość do mężczyzny jest zła, że ogień piekielny
pochłonie go zupełnie a grzech na zawsze zabrudzi jego duszę. Paranoja, w jaką
wpadał, sprawiała, że kilka godzin spędzał na modlitwie, prosząc Boga o
wybaczenie mu tego, co robi, choć tak naprawdę nie żałował tego, jak bardzo
kochał Kiseopa. Uwielbiał każdą chwilę, którą z nim spędzał, każdy uśmiech,
każde wyznanie miłości, po prostu wszystko.
-Dlaczego w takim razie przepraszasz w kościele za to, że
mnie kochasz? To nie jest przypadkowe
uczucie, wiesz o tym. Ja za każdym razem dziękuję, że cię przy sobie mam, że
mogę się cieszyć twoją obecnością, tym, co mi dajesz. Spróbuj tak zrobić,
zobaczysz, że będzie ci dużo lepiej i ten chory strach od ciebie odejdzie. Zrób
to dla siebie albo dla nas obojga, jak uważasz. Proszę cię, nie mów więcej, że grzeszysz,
gdy nie jest to prawdą…
W pokoju rozległ się szum, jak gdyby przez otwarte na oścież
okno do wnętrza wpadł wiatr. Ciała obojga owiał nieprzyjemny chłód, który
jednak szybko ustał, ale pozostawił gęsią skórkę.
-Kevin, spójrz na mnie, najdroższy – mężczyzna ujął jego
brodę w palce sprawiając tym samym, że musiał na niego spojrzeć. Czekoladowe oczy wypełniały błogi, niezmącony
spokój oraz czułość. Jednak to, co chwilę później dostrzegł blondyn sprawiło,
że nie był w stanie w to uwierzyć. U pleców Kiseopa pojawiła się para
puchatych, bielusieńkich skrzydeł skrzących się jak śnieg w świetle lamp.
Otaczała go piękna, złotawa aura, jak gdyby drobinki tego cennego kruszcu
unosiły się wokół niego niczym magiczny pyłek.
Nad głową pobłyskiwała jarząca się aureola.
- …. T-ty…. – zaczął, jąkając się. Nie mógł pojąć obrazu,
który tak wyraźnie jawił mu się przed oczami. Słowa utknęły w jego gardle
jeszcze bardziej, kiedy szatyn uśmiechnął się do niego sprawiając, że rozlały się w nim nieznane dotąd ukojenie i radość.
-Gdybyś był grzeszkiem, uwierz wiedziałbym to – jego głos
zdawał się być teraz najpiękniejszą, najczystszą melodią, jaką był w stanie
usłyszeć człowiek.
-K-Kiseop…ty jesteś – łzy ponownie zaczęły spływać mu po
policzkach przezroczystą kaskadą. Szybko jednak zostały starte.
-Twoim Aniołem Stróżem i kocham cię ponad wszystko.
Słodki, przepełniony uczuciami pocałunek na długo połączył
ze sobą ich usta. Kevin zacisnął dłonie na kaszmirowym swetrze ukochanego chcąc
upewnić się, że to, co się dzieje nie jest tylko wytworem jego wyobraźni. Jakże
było to możliwe, że ta cudowna, niewinna istota darzyła go miłością?
-Ja też cię kocham, Seop – wyznał ostrożnie - Tylko, jak to
jest możliwe? – Dopytywał oszołomiony.
-Jesteś mi przeznaczony, Vinnie~ - szepnął szatyn. Patrzyli
na siebie w milczeniu, a ten czas boski posłaniec wykorzystał by ukryć swoje prawdziwe
oblicze. – A dla Boga nie ma nic
niemożliwego.
~*~
Podobało Ci się?
Czekam na wasze komentarze ;)
Do przeczytania,
Bandur ;3
Miałam supi komentarz i się usunął :')
OdpowiedzUsuńNo trudno, trochę skróce... Zespołu nie ogarniam jednak nie powstrzymało mnie to przed przeczytaniem tego ficzka xD nie zawiodłam się
Idk myślałam, że ktoś umrze czy coś a ti taka niespodzianka-anioł :')
Czekam na kolejne ff ( najchętniej na ikon ale to chyba wiesz :') ^^ ) i życzę weny >>
PS Zapraszam na mojego bloga i mojej przyjaciółki: http://jukayaoifanfiction.blogspot.com/?m=1
~Sasi
Jako jeden z członków Teamu zapraszam na wordpress UKISS Polska, żebyś mogła poznać chłopaków bliżej ^^ *koniec reklam xd* To super, że go przeczytałaś i że ci się podbał <3 Mam nadzieję, że jeszcze sie tutaj spotkamy~ Dziękuję za zaproszenie na bloga.
UsuńPozdrawiam raz jeszcze,
Bandur ;3
Chwała ludziom, którzy nie zapomnieli o zespole takim jak U-KISS \(*_*)/ To było tak urocze, że aż zapłakałam ;_; Kiseop aniołek, aż widziałam ten cudowny uskrzydlony look z mv.. czytało się lekko, przyjemnie, oddaje ci swe serce Bandurku, choć chyba zrobiłam to już wieki temu ❤
OdpowiedzUsuńBardzo to kochane <3
OdpowiedzUsuńBiedny Kevinek, bo na początku tak płalał :<
Super ff, czekamna kolejne! ;3
http://cnbluestory.blogspot.com
Super :)
OdpowiedzUsuń