niedziela, 14 lutego 2016

Sinner

Ayo~ Zgodnie z obietnicą i w tym miesiącu pojawia się post. Ostatni fanfik zyskał naprawdę dużą liczbę wyświetleń. Szkoda tylko, że nie przełożyło się to na ilość komentarzy... Naprawdę, zastanawia mnie co jest takiego trudnego w zostawieniu kilku słów od siebie po przeczytaniu? Sama czytuję twórczość innych fanów, a wiedząc jak ważna jest odezwa ze strony czytelnika, staram się zostawiać swoją opinię za każdym razem, nawet jeśli jest to krótkie zdanie. Dlatego jeśli Wam się podobało, zostawcie proszę jakiś ślad, dobrze? Nie mogę zmusić nikogo do wyrażania swojego zdania, ale uwierzcie mi, że to naprawdę miłe widzieć zainteresowanie danym opowiadaniem. Mam nadzieję, że dobrnęliście do końca moich wywodów ^^ Dzisiejszy post być może nie jest typowo walentynkowy, jednak nadal jest o miłości~ Enjoy, My Little Deers <3



Tytuł: Sinner
Zespół: UKISS
Paring: VinSeop (Kevin x Kiseop)
Rodzaj: One-shot, slight-angst, fluff, supernatural
Uwagi: Opowiadanie nie ma na celu urażenia uczuć religijnych czytelnika~ 

~*~

 Spojrzał na krzyż wiszący tuż przed nim na śnieżnobiałej ścianie, która w mglistym świetle kościoła zdawała się być teraz przytłoczona cieniem zupełnie jak jego dusza.  Długie palce mężczyzny powoli przesuwały się po czarnych, matowych koralikach, z których składał się różaniec. Delikatne wargi poruszane niemą modlitwą zupełnie spierzchły. Kolana zaczynały boleć od trwania w jednej pozycji od dobrych dwóch godzin tak jak i łokcie, które pokrywały czerwone otarcia. Lakierowana, chociaż w niektórych miejscach wytarta powierzchnia drewnianej ławki przyjmowała krople gorzkich łez, które na nią spadały. Blondyn, choć powoli u kresu sił, nie zaprzestawał swojego monologu z Wszechmocną istotą, której w myślach zadawał setki przeróżnych pytań. Pośród kościelnych murów był sam, gdyż o tej porze zwykle nikt tutaj nie przychodził. Co pewien czas jedynie postacie w czarnych strojach przechodziły przez główną nawę. Panująca tu cisza sprzyjała skupieniu, które było tak potrzebne w trudnej chwili zwątpienia.
-Czym zasłużyłem sobie na takie cierpienie, Panie?  Dlaczego wystawiasz mnie na próbę? – Jego cichy głos szybko powracał z powrotem do uszu.
Czując w sercu potrzebę dokończenia tej wieczornej wizyty sięgnął po niewielką, oprawioną w imitację skóry książeczkę. Wybrał z niej psalm przeznaczony na ten dzień, który chwilę później zaśpiewał półszeptem. Gdy skończył spakował wszystkie swoje rzeczy do torby i opuścił świątynię kierując się w stronę domu. Nie mieszkał daleko, więc całą drogę pokonał na piechotę w jakieś dwadzieścia pięć minut. Szedł z opuszczoną głową, niewiele uwagi poświęcając otoczeniu. Nagle, przypomniał sobie, że wciąż ma wyłączony telefon, dlatego wyjął go i uruchomił. Po odblokowaniu urządzenia kodem, zobaczył kilka nieodebranych połączeń i wiadomości o zmartwionej treści. Postanowił jednak nie odpowiadać na żadną z nich, ponieważ wchodził już po schodach na górę. Klamka sama ustąpiła wpuszczając go do środka, gdzie przywitało go miłe ciepło oraz jego … ukochany. Wciąż omijał go wzrokiem udając, że jest zbyt skupiony na zdejmowaniu butów czy odwieszaniu bluzy na wieszak przymocowany do ściany. W końcu jednak musiał z nim stanąć twarzą w twarz, gdy starszy go objął.
-Płakałeś? – Zapytał równocześnie głaszcząc jego policzek, – Co się stało, kochanie? – Ten troskliwy, wypełniony czułością ton głosu sprawił, że blondyn nie mógł opanować cisnących mu się do oczu łez.
-Jestem grzesznikiem – zapłakał, łapiąc kochanka za ramię – Jakbym się nie starał, grzeszę w każdej chwili. To jest straszne, to, co robię – mówiąc to wtulił się w szyję szatyna i ostrożnie dotknął jego przydługich, miękkich kosmyków.
-Kevin, odpowiedz mi, czy miłość jest grzechem? – Przytulił go do siebie uspokajająco głaszcząc po plecach.
-N-nie, Kiseopie – odparł zamykając ramiona wokół niego.  Chociaż darzył go ogromny, prawdziwym uczuciem, każdego dnia bał się samego siebie. Bał się tego, co zostało mu wpojone, – że miłość do mężczyzny jest zła, że ogień piekielny pochłonie go zupełnie a grzech na zawsze zabrudzi jego duszę. Paranoja, w jaką wpadał, sprawiała, że kilka godzin spędzał na modlitwie, prosząc Boga o wybaczenie mu tego, co robi, choć tak naprawdę nie żałował tego, jak bardzo kochał Kiseopa. Uwielbiał każdą chwilę, którą z nim spędzał, każdy uśmiech, każde wyznanie miłości, po prostu wszystko.
-Dlaczego w takim razie przepraszasz w kościele za to, że mnie kochasz?  To nie jest przypadkowe uczucie, wiesz o tym. Ja za każdym razem dziękuję, że cię przy sobie mam, że mogę się cieszyć twoją obecnością, tym, co mi dajesz. Spróbuj tak zrobić, zobaczysz, że będzie ci dużo lepiej i ten chory strach od ciebie odejdzie. Zrób to dla siebie albo dla nas obojga, jak uważasz. Proszę cię, nie mów więcej, że grzeszysz, gdy nie jest to prawdą…
W pokoju rozległ się szum, jak gdyby przez otwarte na oścież okno do wnętrza wpadł wiatr. Ciała obojga owiał nieprzyjemny chłód, który jednak szybko ustał, ale pozostawił gęsią skórkę.
-Kevin, spójrz na mnie, najdroższy – mężczyzna ujął jego brodę w palce sprawiając tym samym, że musiał na niego spojrzeć.  Czekoladowe oczy wypełniały błogi, niezmącony spokój oraz czułość. Jednak to, co chwilę później dostrzegł blondyn sprawiło, że nie był w stanie w to uwierzyć. U pleców Kiseopa pojawiła się para puchatych, bielusieńkich skrzydeł skrzących się jak śnieg w świetle lamp. Otaczała go piękna, złotawa aura, jak gdyby drobinki tego cennego kruszcu unosiły się wokół niego niczym magiczny pyłek.  Nad głową pobłyskiwała jarząca się aureola.
- …. T-ty…. – zaczął, jąkając się. Nie mógł pojąć obrazu, który tak wyraźnie jawił mu się przed oczami. Słowa utknęły w jego gardle jeszcze bardziej, kiedy szatyn uśmiechnął się do niego sprawiając, że rozlały się w nim nieznane dotąd ukojenie i radość.
-Gdybyś był grzeszkiem, uwierz wiedziałbym to – jego głos zdawał się być teraz najpiękniejszą, najczystszą melodią, jaką był w stanie usłyszeć człowiek.
-K-Kiseop…ty jesteś – łzy ponownie zaczęły spływać mu po policzkach przezroczystą kaskadą. Szybko jednak zostały starte.
-Twoim Aniołem Stróżem i kocham cię ponad wszystko.
Słodki, przepełniony uczuciami pocałunek na długo połączył ze sobą ich usta. Kevin zacisnął dłonie na kaszmirowym swetrze ukochanego chcąc upewnić się, że to, co się dzieje nie jest tylko wytworem jego wyobraźni. Jakże było to możliwe, że ta cudowna, niewinna istota darzyła go miłością?
-Ja też cię kocham, Seop – wyznał ostrożnie - Tylko, jak to jest możliwe? – Dopytywał oszołomiony.
-Jesteś mi przeznaczony, Vinnie~ - szepnął szatyn. Patrzyli na siebie w milczeniu, a ten czas boski posłaniec wykorzystał by ukryć swoje prawdziwe oblicze. – A dla Boga nie ma nic niemożliwego.
~*~

Podobało Ci się?
Czekam na wasze komentarze ;) 

Do przeczytania,
Bandur ;3

5 komentarzy:

  1. Miałam supi komentarz i się usunął :')
    No trudno, trochę skróce... Zespołu nie ogarniam jednak nie powstrzymało mnie to przed przeczytaniem tego ficzka xD nie zawiodłam się
    Idk myślałam, że ktoś umrze czy coś a ti taka niespodzianka-anioł :')
    Czekam na kolejne ff ( najchętniej na ikon ale to chyba wiesz :') ^^ ) i życzę weny >>
    PS Zapraszam na mojego bloga i mojej przyjaciółki: http://jukayaoifanfiction.blogspot.com/?m=1
    ~Sasi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako jeden z członków Teamu zapraszam na wordpress UKISS Polska, żebyś mogła poznać chłopaków bliżej ^^ *koniec reklam xd* To super, że go przeczytałaś i że ci się podbał <3 Mam nadzieję, że jeszcze sie tutaj spotkamy~ Dziękuję za zaproszenie na bloga.
      Pozdrawiam raz jeszcze,
      Bandur ;3

      Usuń
  2. Chwała ludziom, którzy nie zapomnieli o zespole takim jak U-KISS \(*_*)/ To było tak urocze, że aż zapłakałam ;_; Kiseop aniołek, aż widziałam ten cudowny uskrzydlony look z mv.. czytało się lekko, przyjemnie, oddaje ci swe serce Bandurku, choć chyba zrobiłam to już wieki temu ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo to kochane <3
    Biedny Kevinek, bo na początku tak płalał :<
    Super ff, czekamna kolejne! ;3

    http://cnbluestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Przeczytałeś? Śmiało podziel się z nami swoją opinią! Jest ona dla nas bardzo ważna ^^